Śmiercionośna rycyna w amerykańskim Senacie
Pproszek znaleziony poprzedniego dnia w biurze przywódcy Republikanów w amerykańskim Senacie, Billa Frista, to sproszkowana forma śmiercionośnej rycyny - potwierdziły przeprowadzone testy.
03.02.2004 | aktual.: 03.02.2004 19:52
Frist poinformował o tym rano przed posiedzeniem Senatu, mówiąc, że sprawca "najprawdopodobniej miał zamiar zrobić komuś krzywdę". Zaznaczył, że "toczy się śledztwo" w tej sprawie. Rycynę znaleziono w pokoju, do którego przychodzą listy do biura senatora, w tzw. Budynku Dirksena.
Ośrodek Kontroli Chorób (CDC) podał, że nikt spośród 16 pracowników biura Senatu, których w poniedziałek poddano procesowi odkażania, nie jest chory. Policja na Kapitolu poradziła personelowi Kongresu, aby nie otwierał na razie listów, ponieważ proszek dotarł tą właśnie drogą.
Podjęto rozmaite środki bezpieczeństwa, jak czasowe zamknięcie systemów wentylacyjnych w Senacie i zablokowanie ruchu na odcinku Constitution Avenue, ulicy biegnącej wzdłuż budynków biur Senatu.
Incydent nastąpił krótko po alarmie na lotniskach, gdzie odwołano niedawno kilka lotów z obawy przed zamachem terrorystycznym. Przypomina się także przy tej okazji psychozę strachu na jesieni 2001 r., kiedy do Senatu i kilku innych instytucji rządowych przyszły listy z wąglikiem
Przywódca Demokratów w Senacie Tom Daschle powiedział, że znowu "mamy do czynienia z terroryzmem". Władze nie są jednak na razie tego pewne.
Jeden miligram rycyny wprowadzonej do organizmu zabija dorosłego człowieka. Za pomocą rycyny w parasolu agent sowieckiej KGB zabił w 1978 r. w Londynie bułgarskiego dysydenta Georgija Markowa.
Rycyna przenika także do organizmu przez wdychanie.
Niezidentyfikowany szary proszek odkryto w poniedziałek także w urzędzie sortowania poczty w Hartford w stanie Connecticut. Znajdował się on w kopercie zaadresowanej do sztabu kierownictwa Partii Republikańskiej w Waszyngtonie. Wstępne testy wskazują, że jest to także rycyna.
W tym samym urzędzie jesienią 2001 r. znaleziono przetrwalniki wąglika, od których wdychania zmarła wówczas 94-letnia kobieta. W sumie pięć osób poniosło wtedy śmierć po kontakcie z wąglikiem.