"Śmierć Nowaka-Jeziorańskiego to koniec pewnej epoki"
Śmierć Jana Nowaka-Jeziorańskiego, polskiego bohatera drugiej wojny światowej, który stał się później zachodnim bohaterem zimnej wojny, oznacza koniec pewnej epoki - napisał dziennik "The
Washington Post".
Nowak-Jeziorański, który zmarł w wieku 92 lat, był również znany jako "kurier z Warszawy", człowiek, którego niezwykłe wojenne podróże między Londynem a okupowaną Polską przywodzą dzisiaj na myśl akcje rodem z powieści szpiegowskich - kontynuuje amerykańska gazeta, przypominając wojenną działalność zmarłego jako emisariusza polskiego ruchu oporu na Zachód oraz żołnierza Powstania Warszawskiego.
Jednak - wskazuje "Washington Post" - Nowak-Jeziorański jest nie tylko bohaterem przeszłości. Po wojnie został szefem polskiej sekcji RWE, pracowicie przygotowując antykomunistyczne audycje. Jego uparte, długotrwałe i ostatecznie zakończone sukcesem poświęcenie sprawie demokracji, może być wzorem dla tych, którzy chcą upowszechniać demokrację dzisiaj - dodaje gazeta.
"Zamiast poszukiwać szybkich rozwiązań, Nowak-Jeziorański kształtował percepcję swoich rodaków, dostarczając im wiarygodną informację oraz stwarzając forum do dyskusji, przygotowując do demokracji, która ostatecznie nadeszła - czytamy w artykule wstępnym. - Zamiast zająć się polityką w Waszyngtonie, gdzie mieszkał przez większość z 29 ostatnich lat swego życia, doradzał kolejnym administracjom w Białym Domu, jak mogą najlepiej pomóc wpierw polskim dysydentom, a następnie demokratycznej już Polsce. W swym ostatnim artykule dla 'Washington Post' w 2002 roku podziękował - z okazji 4 lipca - Stanom Zjednoczonym za ich poparcie dla wolności w jego rodzinnej Polsce".
"Być może to my powinniśmy mu dziękować za wskazanie nam właściwego sposobu popierania wolności - w jego kraju i na całym świecie" - czytamy w zakończeniu artykułu wstępnego na łamach waszyngtońskiego dziennika.