Śmierć na jachcie w Węgorzewie
Pomyłka żeglarzy była prawdopodobną przyczyną tragedii na Kanale Węgorzewskim. Jacht typu Tango, którym płynęły cztery osoby, zahaczył rano masztem o linię energetyczną średniego napięcia. Na miejscu zginął 25-letni mężczyzna, a oparzenia drugiego stopnia ma 26-letnia mieszkanka Białegostoku. Dwie pozostałe osoby uratowały się wyskakując do wody.
21.08.2005 | aktual.: 21.08.2005 15:04
Według wstępnych ustaleń policji, żeglarze mogli pomylić trasę. Mimo odpowiednich znaków informujących o zagrożeniu, wpłynęli z podniesionym masztem do starego, nieżeglownego koryta Węgorapy. Zakład Energetyczny w Białymstoku, któremu podlega Węgorzewo, poinformował, że linia o napięciu 15 kilowoltów była sprawna i wisiała na właściwej wysokości - 10 metrów nad powierzchnią wody. Jacht, który miał maszt o pół metra wyższy, nie powinien w ogóle tam wpłynąć.
Według relacji świadków, sternik jachtu w ostatniej chwili zauważył, że maszt nie zmieści się pod przewodami i próbował zawrócić łódź płynącą z nurtem, nie mógł jednak uruchomić silnika. Okoliczności wypadku wyjaśnia policja, prokuratura i energetycy.