Śmierć bin Ladena to nie koniec Al‑Kaidy
Świat w ekspresowym tempie odbiegła wiadomość, że zginął Osama bin Laden - najbardziej poszukiwany terrorysta, lider Al-Kaidy obwinianej za ataki na WTC i Pentagon 11 września 2001 roku, ale także liczne zamachy na całym globie. Co to oznacza dla wojny z terrorem i czy powinniśmy się bać zemsty terrorystów - pytamy Krzysztofa Liedela eksperta z Biura Bezpieczeństwa Narodowego oraz dyrektora Centrum Badań nad Terroryzmem Collegium Civitas.
02.05.2011 | aktual.: 02.05.2011 16:19
Czytaj również: Osama bin Laden nie żyje! Radość w USA.
WP: Małgorzata Pantke: Osama bin Laden nie żyje - co to znaczy dla światowej wojny z terroryzmem?
Krzysztof Liedel: Na pewno jest to operacja Stanów Zjednoczonych, która ma bardzo potężny wymiar i ładunek symboliczny. Stany Zjednoczone i rządy innych krajów od 10 lat były często krytykowane za to, że nie są w stanie zatrzymać najbardziej poszukiwanego terrorysty na świecie, mimo zaangażowania środków finansowych i militarnych, ale również działania różnego rodzaju służb specjalnych. Wydaje się, że w końcu ta akcja, zwieńczona sukcesem będzie miała wymiar propagandowy dla Stanów Zjednoczonych. Nie przeceniałbym jednak wpływu tej operacji na to, co będzie się działo w Al-Kaidzie. Nie możemy zapomnieć, że Osama bin Laden od dłuższego czasu sprawował jedynie kierownictwo na poziomie strategicznym, ideologicznym. Natomiast nie kierował bezpośrednio przeprowadzaniem zamachów.
WP: Czyli mimo "odcięcia głowy" Al-Kaidzie, organizacja ta będzie dalej przeprowadzała zamachy?
Na pewno Al-Kaida będzie dalej prowadziła działalność. To nie jest organizacja hierarchiczna, gdzie Osamie bin Ladenowi podlegają różne komórki. Al-Kaida składa się z wielu, czasem bardzo małych, lokalnych organizacji, które mają wspólny cel ideologiczny i strategiczny. To one same, poszczególne elementy tej organizacji, przygotowują i potem przeprowadzają zamachy. Ta śmierć nie wpłynie specjalnie na zmniejszenie zagrożenia ze strony tej organizacji.
WP: Czy możemy się więc spodziewać odwetowych zamachów?
Będą się pojawiały ostrzeżenia, być może próby przeprowadzenia zamachów terrorystycznych, ale one nie będą miały na celu zemsty jako takiej. Działanie w formie zemsty dla takich organizacji jak Al-Kaida, islamistycznych, nie odgrywa ważniej roli. Natomiast zamieszanie medialne, które teraz będzie towarzyszyło śmierci Osamy bin Ladena, organizacje terrorystyczne mogą chcieć wykorzystać dla własnych celów lub by zniwelować efekt propagandowy Stanów Zjednoczonych.
WP: Gdzie terroryści mogliby zaatakować?
W zasadzie wydaje się, że każdy zakątek na świecie jest miejscem, gdzie może zostać przeprowadzony atak terrorystyczny. Dla terrorystów Stany Zjednoczone byłby idealnym celem, ale trudno jest wskazywać konkretne miejsce, gdzie mogłoby dojść do takiego ataku.
WP: Jak śmierć bin Ladena wpłynie na wojnę w Afganistanie - schwytanie lidera Al-Kaidy było przyczyną rozpoczęcia interwencji w 2001 roku?
Było jedną z przyczyn rozpoczęcia tej operacji. Główny celem po 11 września 2001 roku w Afganistanie było osłabienie potencjału logistycznego i finansowego Al-Kaidy, która miała na terenie tego kraju swoje bazy, tam również odbywało się finansowanie tej organizacji. To przyświecało rozpoczęciu operacji w Afganistanie. Natomiast dziś mamy tam do czynienia z inną sytuacją - głównym przeciwnikiem koalicji państw zaangażowanych w Afganistanie są talibowie, którzy bardzo często są utożsamiani z Al-Kaidą, ale tak naprawdę niewiele mają z nią wspólnego. Nie wiązałbym tych dwóch wydarzeń.
WP: Kto może zastąpić Osamę bin Ladena, czy jest w sieci Al-Kaidy postać tak wpływowa?
Cały czas działa Ajman az-Zawahiri, główny ideolog Al-Kaidy. Człowiek, który miał nie mniejszy wpływ niż bin Laden w kwestiach ideologicznych, bardzo często to on wyznaczał cele i przeprowadzał działalność propagandową chociażby w internecie. Sieciowość tej organizacji powoduje, że będzie funkcjonowała i bez żadnego lidera i określonego kierownictwa.
Rozmawiała Małgorzata Pantke, Wirtualna Polska