"Śmierć Bhutto może doprowadzić do chaosu w Pakistanie"
Brytyjska prasa, komentując zabójstwo byłej premier Pakistanu Benazir Bhutto, podkreśla, że śmierć czołowej opozycjonistki może doprowadzić do politycznego chaosu w kraju posiadającego broń nuklearną.
28.12.2007 | aktual.: 28.12.2007 12:27
W ocenie "Financial Times" zamordowanie Bhutto jest "katastrofą" dla państwa, które i tak przestawało już właściwie funkcjonować. "Jej okrutna śmierć pozostawia wyrwę w polityce wewnętrznej, a państwu - rozpadającemu się po kilkudziesięciu latach złych rządów cywilnych i wojskowych - dodaje niebezpiecznego wymiaru dezintegracji".
"Reżim generała (Perveza) Musharrafa, Pakistańska Partia Ludowa pani Bhutto i frakcja Pakistańskiej Ligi Muzułmańskiej Nawaza Sharifa - innego odsuniętego od władzy byłego premiera - muszą teraz odrzucić osobiste korzyści i sprostać kryzysowej sytuacji przed jaką stoi ich kraj" - pisze dziennik, przypuszczając jednak, że najpewniej tak się nie stanie.
"FT" dodaje, że śmierć Bhutto krzyżuje plany administracji USA. Dziennik komentuje, że Waszyngton, który uznawał generała Musharrafa za "niezbędny atut" w 'wojnie z terroryzmem', zabiegał o sojusz między nim a Bhutto. "FT" określa to jako krótkowzroczne działanie: "Zamiast wspierać demokratyczne odrodzenie społeczeństwa obywatelskiego, dostrzegane przede wszystkim w tegorocznym zaangażowaniu prawników przeciwko reżimowi (...) Stany Zjednoczone chciały wykorzystać panią Bhutto jako listek figowy demokracji, poszerzając w ten sposób już i tak rozległy krąg jej wrogów".
Zdaniem "Timesa", "zamordowanie (Bhutto) może mieć głębokie konsekwencje zarówno dla polityki zagranicznej prezydenta (USA George'a W.) Busha jak i dla tych, którzy zajmą jego miejsce". "Administracja zainwestowała większość kapitału dyplomatycznego, próbując pośredniczyć w pojednaniu między panią Bhutto a prezydentem Musharrafem" - pisze gazeta.
Dziennik przypomina, że amerykańska sekretarz stanu Condoleezza Rice przekonała Bhutto do powrotu w październiku z ośmioletniego wygnania, a amerykańscy politycy ostro naciskali na Musharrafa, żeby zrezygnował ze stanowiska szefa sztabu pakistańskiej armii i zniósł w połowie grudnia stan wyjątkowy.
"Daily Telegraph" usiłuje wyjaśnić dlaczego fanatycy chcieli śmierci Benazir Bhutto. Dziennik podkreśla, że od chwili, kiedy była premier powróciła do Pakistanu była celem numer jeden islamskich radykałów.
Dziennik pisze, że chociaż prezydent Musharraf również był znienawidzony przez bojowników islamskich za to, że pomagał USA w wojnie z terroryzmem, to Bhutto miała status celu numer jeden częściowo ze względu na swój "bezwzględny krytycyzm wobec islamistów".
Jako wrogów Bhutto gazeta wymienia nauczycieli w szkołach religijnych, studentów tych szkół, radykalnych polityków, talibskich dowódców i finansistów, przywódców Al-Kaidy ukrywających się w regionach plemiennych, gdzie szaleje bezprawie, a nawet emerytowanych oficerów wywiadu. Wszystkich - jak dodaje "Daily Telegraph" - Bhutto określała podczas swoich wieców mianem "terrorystów i fanatyków".
"The Guardian" do listy podejrzanych o zamordowanie Bhutto dorzuca armię (w tym dygnitarzy byłego reżimu generała Mohammada Zia ul-Haqa) i przeciwników politycznych (głównie Nawaza Sharifa), ale zastrzega, że zabójcy mogą nigdy nie zostać znalezieni.
"Daily Telegraph" podkreśla, że Bhutto "uosabiała wszystko do czego radykalni islamiści czują odrazę. Była osobą świecką, znała kulturę zachodnią i była instynktownie proamerykańska".
"Zdobywszy wykształcenie (na zachodnich uniwersytetach) i przejąwszy na siebie obowiązki ojca w kierowaniu krajem, naruszyła wszelkie normy talibskiego kodeksu zachowania kobiety. Nawet jej publiczne wystąpienia zdawały się być tak skalkulowane, żeby uderzać w ekstremistów" - komentuje dziennik. Przypomina, że zawsze nosząca na głowie chustę Bhutto, nigdy nie ukrywała twarzy, czy nie wahała się uścisnąć mężczyźnie ręki".
W ocenie "Daily Telegraph" do jej śmierci doprowadziła "autentyczna popularność" oraz to, że kochała być uwielbiana przez tłumy.