Śmierć 2,5‑latki - karetka odmówiła przyjazdu
Prokuratura w Skierniewicach wszczęła śledztwo w sprawie nieumyślnego spowodowania śmierci 2,5-latki. Grozi za to do pięciu lat pozbawienia wolności. Śledczy ustalają, czy śmierć dziecka mogła być efektem błędów medycznych: złej diagnozy lub zbyt późnego udzielenia pomocy.
01.03.2013 | aktual.: 01.03.2013 21:03
Zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa skierował do prokuratury łódzki Szpital Kliniczny nr 4 im. Marii Konopnickiej, do którego dziewczynka trafiła w stanie krytycznym.
- Czekamy na sądowo-lekarską sekcję zwłok, która zostanie przeprowadzona w poniedziałek w Zakładzie Medycyny Sądowej w Łodzi. Zabezpieczamy dokumentację medyczną. Chcemy również odtworzyć i zabezpieczyć treść rozmów z pogotowiem ratunkowym a także nocną i świąteczną pomocą medyczną - poinformował rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łodzi Krzysztof Kopania.
Śledczy ustalili już, że od końca stycznia dziecko chorowało i przyjmowało antybiotyk. W niedzielę 24 lutego rodzice stwierdzili u dziewczynki osłabienie i drgawki. W związku z tym udali się do skierniewickiego szpitala, gdzie dziecko zostało zbadane przez pediatrę nocnej i świątecznej pomocy lekarskiej.
U dziecka stwierdzono przeziębienie. Dziewczynka wróciła do domu, ale w poniedziałek wieczorem jej stan się pogorszył. Temperatura wzrosła do 41,5 st. C. Rodzice zadzwonili na pogotowie, ale dyspozytor nie wysłał do chorej karetki.
- Z treści zawiadomienia, które wpłynęło do prokuratury, wynika, że rodzice zostali przekierunkowani do nocnej i świątecznej pomocy medycznej. Lekarz stamtąd odmówił przyjazdu do dziecka i kazał leczyć je objawowo - powiedział Kopania.
Dziecko zostało w domu a jego stan nadal się pogarszał. Ok. godz. 3 w nocy rodzice ponownie zwrócili się o pomoc do pogotowia.
- Mamy informację, że ok. godziny czwartej dziecko zostało zaintubowane. W stanie krytycznym, w śpiączce przewieziono je do łódzkiej kliniki, gdzie w środę stwierdzono zgon - powiedział Kopania.