Służby Francji i Brazylii wciąż szukają samolotu
Francja poprosiła o pomoc Pentagon, a służby brazylijskie prowadzą szeroką operację na wodzie i w powietrzu, poszukując zaginionego w trakcie lotu z Paryża do Rio de Janeiro samolotu linii Air France z 228 ludźmi (w tym co najmniej dwoma Polakami) na pokładzie. Dyrektor generalny Air France Pierre-Henry Gourgeon powiedział, że strefa zaginięcia samolotu została zlokalizowana z dokładnością do kilkudziesięciu mil morskich na obszarze "w połowie drogi między wybrzeżem brazylijskim a afrykańskim".
Airbus A330 zniknął z radarów w poniedziałek rano, krótko po opuszczeniu kontynentu południowoamerykańskiego. Ostatni kontakt radarowy nawiązano o godz. 3.33 czasu polskiego, tuż po tym, jak samolot minął archipelag Fernando de Noronha, leżący ok. 350 km od północno-wschodnich wybrzeży Brazylii.
Poszukiwania rozpoczęto z obu stron Atlantyku. Francja zmobilizowała swoje samoloty rozpoznawcze - jeden z nich wyleciał z Dakaru. Maszyny brazylijskie wyruszyły z wyspy Fernando de Noronha, głównej w archipelagu. Marynarka brazylijska skierowała trzy jednostki do poszukiwań.
Francja poprosiła amerykański resort obrony, by zaangażował do poszukiwań swoje satelitarne środki obserwacji i nasłuchu - podał minister obrony rządu w Paryżu Herve Morin.
Do operacji dołączył też samolot hiszpańskiej gwardii cywilnej stacjonujący w Dakarze w ramach misji unijnej misji Frontex. Maszyna ta, wyposażona w przyrządy do lokalizacji, prowadzi poszukiwania w strefie nad Atlantykiem między północno-wschodnim wybrzeżem Brazylii a Wyspami Zielonego Przylądka, na obszarze mierzącym około 2000 km kwadratowych, nie objętym całkowicie zasięgiem radarów.