Słowa na marginesie
W radiach ogólnopolskich i regionalnych gorsze wypiera lepsze - taki jest generalny wniosek z raportu radiowego przygotowanego przez "Rzeczpospolitą" nt. "Co słychać w eterze".
Dziennik podkreśla, że na rynku dominuje radio hałaśliwe, schlebiające najprostszym potrzebom i gustom. Prym wiedzie muzyka, przede wszystkim zagraniczna. Ustawowy obowiązek, aby muzyka polska stanowiła 30 proc. repertuaru, realizowany jest prawdopodobnie w nocy, a rodzimych piosenek, zwłaszcza w stacjach komercyjnych, stanowczo za mało. Słowo spychane jest na margines, a to, które już pada z anteny, pozostawia wiele do życzenia.
"Panie wdziękami pracują na popularność" - głosi Eska Olsztyn. Radiowcy chcą być kumplami słuchaczy za wszelką cenę, opowiadają głupawe dowcipy, kaleczą język, aby sprawić wrażenie potocznej rozmowy.
Według dziennika, radio to ciągle łakomy kąsek dla polityków. Wykorzystują je jako forum kreowania faktów, ale w tle toczy się walka o wpływy polityczne w stacjach, zwłaszcza regionalnych, na co zwrócili uwagę korespondenci "Rz". Analiza "Rz" pokazuje, że w radiu publicznym ludzie reprezentujący obóz władzy są traktowani z respektem, w przeciwieństwie do rozgłośni komercyjnych, gdzie bywają ostro przypierani do muru.