Słodkie życie w spółkach
Siedzieli na kilku stołkach jednocześnie,
brali astronomiczne pensje, łamali ustawę kominową i
antykorupcyjną, miesiącami chorowali, a później zgarniali
gigantyczne odprawy - taki obraz byłych prezesów spółek cukrowych
wyłania się z najnowszego raportu NIK. "Super Express" dotarł do
tego raportu.
Nadużycia zaczęły się w sierpniu 2002 r. gdy minister skarbu Wiesław Kaczmarek (SLD) powołał, trzy zarządy spółek cukrowych. Wszystkie w identycznym składzie. Mimo że było to sprzeczne, z ustawą antykorupcyjną. Ci sami ludzie zostali dyrektorami Krajowej Spółki Cukrowej i w spółkach regionalnych: Poznańsko-Pomorskiej i Lubelsko-Małopolskiej. Łamali też ustawę antykominową, ograniczającą zarobki w państwowych firmach.
"Łącznie licząc, zamiast maksymalnie przewidzianej ustawą 6-krotności, prezes otrzymywał 10-krotność, a członkowie zarządu 9,4- krotność przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia w sektorze przedsiębiorstw" - czytamy w cytowanym przez dziennik raporcie NIK.
Choć cukrownie ledwo wiązały koniec z końcem - pieniędzy na pensje dla prezesów i odprawy nie brakowało. W styczniu 2003 r. Krajowa Spółka Cukrowa (KSC) wchłonęła spółki regionalne. Członkowie ich zarządów brali nadal pieniądze za pracę w nieistniejących firmach. Dwóm z nich: Benedyktowi Torzewskiemu i Andrzejowi Sławucie, umowy o pracę wypowiedziano 9 miesięcy po likwidacji spółek.
Zdaniem NIK winien tego jest Andrzej Skarbek, ówczesny szef rady nadzorczej KSC. To minister skarbu nie odwołał członków zarządów i rad nadzorczych spółek cukrowych. Taka była wola polityczna - mówi Skarbek, dziś prezes rzeszowskiej firmy budowlanej Resbud.
Prezes KSC Lechosław Draeger nie miał jak wręczyć wypowiedzenia Torzewskiemu, gdyż ten przezornie poszedł do lekarza i chorował pół roku. Torzewski i Sławuta przebywali na zwolnieniach, w czasie których "mogli chodzić". Wystąpiliśmy do prokuratury z doniesieniem o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez byłych członków władz spółek cukrowych. Działali oni na szkodę naszej firmy - powiedział "Super Expressowi" rzecznik KSC Łukasz Wróblewski. (PAP)