PolskaŚledztwo ws. śmierci technika Jaka-40 Remigiusza M. przeniesione do prokuratury okręgowej

Śledztwo ws. śmierci technika Jaka-40 Remigiusza M. przeniesione do prokuratury okręgowej

Prokuratura Okręgowa w Warszawie przejmuje od rejonowej śledztwo w sprawie śmierci technika pokładowego Jaka-40 - dowiedziało się RMF FM. W południe rozpoczęła się sekcja zwłok Remigiusza M.

Śledztwo ws. śmierci technika Jaka-40 Remigiusza M. przeniesione do prokuratury okręgowej
Źródło zdjęć: © WP.PL | Łukasz Szełemej

29.10.2012 14:05

Postępowanie będą prowadzili prokuratorzy okręgowi, ponieważ Remigiusz M. był świadkiem w śledztwie dotyczącym katastrofy smoleńskiej. Śledczy chcą uniknąć ewentualnych zarzutów, że śmiercią technika zajmowali się prokuratorzy zbyt niskiego szczebla. Według wstępnych ustaleń śledczych, Remigiusz M. popełnił samobójstwo w swoim domu w Piasecznie. Śledztwo ma wyjaśnić, czy ktoś nakłaniał go do targnięcia się na życie.

W południe rozpoczęła się sekcja zwłok Remigiusza M. Wraz z sekcją zlecono badania toksykologiczne i histopatologiczne. Chodzi o ustalenie, czy w chwili śmierci chorąży był pod wpływem alkoholu lub narkotyków. Cały czas trwają też przesłuchania świadków. Do tej pory zeznania złożyła żona i sąsiedzi wojskowego.

Samobójstwo?

Zwłoki 42-letniego Remigiusza M. odnalazła w sobotę ok. 23.30 jego żona w piwnicy w bloku w Piasecznie, w którym mieszkali. Okoliczności zdarzenia wskazują na samobójstwo. Prokuratorzy podkreślają, że na razie nic nie wskazuje na udział osób trzecich.

Chor. Remigiusz M. był na emeryturze. W śledztwie w sprawie katastrofy prezydenckiego samolotu Tu-154M był przesłuchiwany jako świadek. M. w wywiadach dla mediów twierdził, że kontroler z wieży w Smoleńsku zezwolił załodze prezydenckiego samolotu na zejście do wysokości 50 m. Z opublikowanego stenogramu wynika, że kontroler miał zezwolić na zejście do 100 metrów.

Chor. M. twierdził, że już po wylądowaniu Jaka-40, pozostając w kabinie, słyszał przez radio rozmowę między załogą Tu-154M i kontrolerem i słyszał wyraźnie, że kontroler miał zezwolić na zejście do "wysokości decyzji" 50 m, na której załoga miała zdecydować, czy wyląduje. Według M. również załoga Jaka dostała zgodę na zejście do 50 m. Jak-40 wylądował w trudnych warunkach, około godziny przed katastrofą prezydenckiego samolotu. Na jego pokładzie było kilkunastu dziennikarzy mających relacjonować uroczystości rocznicowe w Katyniu. Rzecznik relacjonował, że ciało mężczyzny znalazła w piwnicy żona, która próbowała go reanimować i wezwała pogotowie. Lekarz stwierdził zgon.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (19)