Śledztwo ws. antysemickich książek możliwe
Prokurator Krajowy Karol Napierski nie wyklucza wznowienia umorzonego już śledztwa w sprawie antysemickich publikacji - ale tylko jeśli okaże się, że prokuratura pominęła jakieś dowody lub niewłaściwie oceniła zebrany materiał.
19.11.2003 | aktual.: 19.11.2003 13:21
We wtorek Gmina Wyznaniowa Żydowska w Warszawie podała, że nie wyklucza skargi do Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu na Polskę za prawomocną już - bo podtrzymaną przez sąd - odmowę ścigania przez stołeczną prokuraturę antysemickich publikacji kolportowanych w księgarni mieszczącej się w podziemiach jednego ze stołecznych kościołów.
Decyzja o umorzeniu śledztwa
"Zwróciłem się do szefa biura postępowań przygotowawczych ministerstwa sprawiedliwości, by przedstawił mi akta sprawy do analizy" - powiedział Napierski.
Wyjaśnił, że mimo prawomocnej decyzji o umorzeniu śledztwa, sprawa może być podjęta na nowo, jeśli w wyniku analizy okaże się, że prokuratura pominęła jakieś ważne dowody lub niewłaściwie oceniła zebrane dowody.
Spytany, czy uważa, że uzasadnienie umorzenia prokuratury śledztwa w tej sprawie było właściwe, Napierski odparł, że uzasadnienie jest zawsze indywidualną sprawą prokuratora, który dokonuje oceny zgromadzonego materiału dowodowego.
Publicznego nawoływania do nienawiści
W 2002 r. Prokuratura Okręgowa w Warszawie wszczęła śledztwo w sprawie "publicznego nawoływania do nienawiści na tle różnic narodowościowych i wyznaniowych" oraz "publicznego znieważenia grupy ludności pochodzenia żydowskiego z powodu przynależności narodowej i wyznaniowej". Grozi za to do 3 lat więzienia.
Przestępstwo miało polegać na publikacji m.in. książek pt. "Jedwabne geszefty" Henryka Pająka, "Polska zdradzona" Jana Marszałka, "Antypolonizm Żydów polskich" Stanisława Wysockiego, "Dlaczego występuję przeciwko Żydom" ks. Józefa Kruszyńskiego (przedruk z 1936 r.), "Poznaj Żyda", "100 kłamstw J.T. Grossa o żydowskich sąsiadach i Jedwabnem" Jerzego R. Nowaka.
Znieważenie
Jak napisał "Tygodnik Powszechny", w 2003 r. śledztwo umorzono "z powodu braku ustawowych znamion czynu zabronionego". Prokuratura powołała się m.in na fakt, że właściciel księgarni, autorzy i wydawcy książek "kategorycznie zaprzeczyli, iż ich zamiarem było znieważenie jakiejkolwiek grupy osób z powodu jej przynależności narodowej lub wyznaniowej lub nawoływanie z tych powodów do nienawiści". Przytoczyła też ich zeznania, że chcieli zaspokoić "popyt na rynku", "ułatwić Polakom poznanie prawdy historycznej" i "przyczynić się do pojednania obydwu narodów".
Prokuratura Apelacyjna w Warszawie podtrzymała umorzenie, uznając, że przeprowadzono wszystkie niezbędne dowody, żadne nie były preferowane, a ich ocena nie budzi zastrzeżeń. W październiku 2003 r. warszawski Sąd Rejonowy utrzymał umorzenie.
Piotra Kadlcika, prezesa gminy żydowskiej, najbardziej wzburzyło to, że prokuratura umarzając postępowanie powołała się na "chęć zysku" jako motyw działania autorów i wydawców publikacji oraz księgarza. Uzasadnienie prokuratury prezes gminy nazwał "wstrząsającym".
"TP", który śledził całą sprawę na jej kolejnych etapach, przypominał, że w sprawie księgarni podjęto interwencje u proboszcza, w stołecznej kurii oraz u prymasa Polski, które jednak niczego nie zmieniły - inkryminowane wydawnictwa nadal są tam sprzedawane.