Śledztwo w sprawie pożaru domu handlowego w Giżycku
Prokuratura Rejonowa w Giżycku wszczęła śledztwo w sprawie pożaru domu handlowego w tym mieście. W środę w wyniku tego pożaru zginęły dwie sprzedawczynie.
06.03.2008 09:45
Śledztwo jest wszczęte z art. 163 kodeksu karnego tj. spowodowania pożaru, w którym śmierć ponieśli ludzie. Na razie jest zbyt wcześnie by mówić o tym, kto znajdzie się w ewentualnym kręgu podejrzanych, będziemy badać wszystkie okoliczności tego zdarzenia - powiedziała p.o. prokurator rejonowy w Giżycku, Helena Koniuszaniec.
We czwartek rano w budynku, w którym doszło do pożaru strażacy sprawdzali stężenie tlenku węgla. Do środka chcą wejść biegli i policja, by prowadzić oględziny, ale muszą mieć pewność, że nic im nie grozi. Sprawdzamy zadymienie i poziom stężenia tlenku węgla - powiedział Krzysztof Kroszkiewicz ze straży pożarnej w Giżycku.
Pożar w domu handlowym przy ul. Warszawskiej w Giżycku wybuchł w środę przed godz. 16. W budynku znajdował się m.in. sklep sieci "Biedronka", sklep RTV i AGD oraz sklepy odzieżowe. Ewakuowano kilkanaście osób, niestety płomienie odcięły drogę ucieczki dwóm sprzedawczyniom.
Kobiety dwukrotnie dzwoniły do dyżurnego straży i tłumaczyły, że są w sklepie odzieżowym, w którym są otwarte drzwi. Strażacy szukali ich wedle tych wskazówek, niestety, okazało się, że kobiety były w sklepie, którego drzwi zamknięte były na podwójny zamek. Gdy je znaleźliśmy były bardzo przytrute - powiedział Kroszkiewicz.
Obie sprzedawczynie zmarły w szpitalu. Osiem innych osób, w tym strażak, które uległy zatruciu, już są wypisani do domów.
Jeżeli śledztwo będzie tego wymagało sprawdzimy także prawidłowość prowadzonej akcji ratowniczej. Na razie jest zbyt wcześnie, by mówić czy kobiety można było uratować - zaznaczyła prokurator Koniuszaniec.
Z relacji świadków wynika, że płomienie w dwukondygnacyjnym budynku pojawiły się najpierw w skrzynce z bezpiecznikami w piwnicy. Z ogniem walczyło ponad 30 strażaków zawodowych i ochotników.