Śledztwo w sprawie niewolniczej pracy w Hiszpanii
Polacy zatrzymani w związku ze śledztwem w sprawie niewolniczej pracy naszych rokadów w Hiszpanii, to najprawdopodobniej kobieta oraz mężczyzna, który w Łodzi zajmował się werbunkiem i organizował wyjazdy Polaków do Hiszpanii - poinformował rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łodzi Krzysztof Kopania.
28.10.2006 | aktual.: 27.07.2007 10:22
Łódzka prokuratura i policja prowadzą od kilku dni śledztwo w sprawie popełnienia oszustwa na szkodę osób, które z regionu łódzkiego wyjechały do zbiorów pomarańczy w Hiszpanii. Śledczy badają także czy pracownicy byli wykorzystywani i zmuszani do niemal niewolniczej pracy.
W piątek Komenda Główna Policji (KGP) poinformowała, że w związku z tą sprawą dzięki współpracy polskiej i hiszpańskiej policji uwolniono siedmiu Polaków, którzy w okolicach Walencji zmuszani byli do niewolniczej pracy przy zbiorze pomarańczy. Zatrzymano 6 członków grupy w wieku od 22 do 53 lat zajmującej tym procederem - dwóch Polaków - pośredników i obywateli Armenii. Zostaną im postawione zarzuty wykorzystywania pracowników i tworzenia warunków pracy niezgodnych z prawem.
Do kraju wróciła już grupa osób z Tomaszowa Maz. i okolic, które po przyjeździe na miejsce zobaczyły w jakich warunkach pracują tam Polacy i zdecydowały się na natychmiastowy powrót do kraju; kolejna pięcioosobowa grupa przyjechać ma w sobotę. Kilka osób zostało już przesłuchanych przez policję.
Przesłuchujemy ich głównie pod kątem tego, czy w Łodzi i w okolicach przy naborze do pracy nie zostało popełnione jakieś przestępstwo. Apelujemy także do innych osób, które wrócą z Hiszpanii o zgłaszanie się do policji. Jeżeli przekażą oni informacje dotyczące popełnienia na ich szkodę przestępstwa, to poinformujemy o tym także stronę hiszpańską - powiedziała rzeczniczka łódzkiej policji nadkom. Magdalena Zielińska.
Według informacji śledczych, w najbliższych dniach do Polski wrócić ma także grupa osób, które pracowały na plantacjach.
Łódzka prokuratura i policja w Tomaszowie Maz. przesłuchały w ostatnich dniach dwóch obywateli Armenii, którzy w Polsce mieli brać udział w pośrednictwie przy werbowaniu Polaków do pracy. Ale dotąd - ze względu na brak wystarczających dowodów - nie przedstawiono im zarzutów; śledczy nie wykluczają jednak przedstawienia im zarzutów oszustwa i udziału w werbunku.
Śledztwo zostało wszczęte po złożeniu w tej sprawie w ub. tygodniu zawiadomień rodzin osób, które miały zostać poszkodowane przy pracy w Hiszpanii. Wszyscy trafili do Hiszpanii przez ogłoszenia w gazetach, a werbunkiem w Polsce mieli zajmować się m.in. Ormianie. Na miejscu rzeczywisteáwarunki pracy znacznie odbiegały od obiecywanych. Wykorzystywani pracownicy nawiązali kontakt z rodzinami; te poinformowały media i policję.
Sprawą zajął się zespół ds. handlu ludźmi z KGP, który poinformował stronę hiszpańską i zaczął współpracować z tamtejszą specjalną jednostką. Funkcjonariusze ustalili, że po przyjeździe do Hiszpanii Polacy zostali przejęci przez obywateli Armenii i przewiezieni do Cullery. Tam musieli mieszkać w bardzo trudnych warunkach i pod nadzorem byli zmuszani do pracy po 14 godzin dziennie m.in. bez jedzenia - mieli je sami kupować, ale nie dostawali pieniędzy. Według ich relacji, żywili się pomarańczami i łowili ryby.