PolskaŚledztwo ABW w sprawie "znikających torów" na Śląsku

Śledztwo ABW w sprawie "znikających torów" na Śląsku

W ewidencji PKP w Gliwicach widnieje
majątek, którego kolej już faktycznie nie ma - alarmują
związkowcy. Wartość nieistniejącej infrastruktury szacują na około
18 mln zł. Ich zdaniem większość tego majątku została
rozkradziona. Sprawę bada katowicka delegatura Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego pod nadzorem Prokuratury Okręgowej w
Gliwicach. Związkowcy są przekonani, że
do podobnych nieprawidłowości dochodziło w całej Polsce.

19.08.2005 | aktual.: 19.08.2005 16:11

Szef Sektora Infrastruktury Związku Zawodowego Dyżurnych Ruchu PKP Marek Szurgot przyznał, że pierwsze sygnały o tym, iż część infrastruktury i urządzeń Zakładu Linii Kolejowych w Gliwicach istnieje tylko "na papierze", dotarły do związkowców jesienią ubiegłego roku.

Nasze podejrzenia potwierdziły się. Okazało się, że nie ma części torów, rozjazdów, semaforów i różnych urządzeń. Podjęliśmy decyzję o skierowaniu powiadomień do prokuratury i ABW - powiedział Szurgot. Dodał, że pisma w tej sprawie otrzymały też ministerstwa infrastruktury i finansów oraz Najwyższa Izba Kontroli.

Według szacunków Szurgota, cała PKP straciła w gliwickim zakładzie 18 mln zł, w tym spółka Polskie Linie Kolejowe 4 mln zł. Związkowcy obawiają się, że nie jest to kwota ostateczna.

Część na pewno została rozkradziona i spieniężona, część infrastruktury być może została zdemontowana i zamontowana w innych miejscach - po prostu jest bałagan w dokumentacji - powiedział Szurgot - Mamy sygnały o innych nieprawidłowościach, do których doszło w poprzednich latach, nikt nie poniósł wtedy odpowiedzialności. W tej chwili sprawdzamy te informacje - zaznaczył.

Potwierdzam, że prowadzimy śledztwo w tej sprawie, ale nie możemy na ten temat udzielić żadnych informacji. Jest na to zbyt wcześnie - powiedział rzecznik katowickiej delegatury Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego Michał Cichy.

Wiesław Matyja z gliwickiej prokuratury okręgowej dodał, że śledztwo ABW, wszczęte po doniesieniu związkowców, toczy się od końca maja tego roku i nikomu jak dotąd nie przedstawiono zarzutów.

Pierwszym przestępstwem, o którym mowa w materiałach sprawy jest poświadczenie nieprawdy w dokumentach. Istnieje jednak prawdopodobieństwo, że sami pracownicy kolei demontowali elementy infrastruktury i sprzedawali je, czasem brak tych urządzeń tłumacząc kradzieżami.

Po wykryciu nieprawidłowości w Gliwicach, spółka Polskie Linie Kolejowe nakazała inwentaryzację majątku. Związkowcy spodziewają się, że ten spis doprowadzi do wykrycia kolejnych nieprawidłowości.

Na polecenie kierownictwa katowickiego oddziału regionalnego Polskich Linii Kolejowych jest prowadzona wewnętrzna kontrola. Dopiero po jej przeprowadzeniu okaże się, czy i jakie straty poniósł Zakład Linii Kolejowych w Gliwicach - powiedział rzecznik katowickiego oddziału PLK Włodzimierz Leski.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)