SLD: wykluczyć Wassermanna i Giertycha z komisji śledczej
Klub SLD domaga się wykluczenia z komisji
śledczej ds. PKN Orlen posłów Zbigniewa Wassermanna (PiS) i Romana
Giertycha (LPR). Sojusz chce też wykluczenia eksperta komisji,
pułkownika Zbigniewa Nowka. Jak poinformował sekretarz generalny partii Marek Dyduch, klub
Sojuszu złożył wniosek w tej sprawie do marszałka Sejmu.
19.11.2004 | aktual.: 19.11.2004 17:27
Dyduch powiedział też, że klub Sojuszu zwrócił się w piątek do marszałka o zbadanie, czy decyzja szefa komisji śledczej Józefa Gruszki (PSL), upoważniająca członków komisji do prowadzenia prywatnych rozmów z osobami chcącymi dostarczyć dowodów w sprawach, którymi zajmuje się komisja, jest zgodna z regulaminem Sejmu i ustawą o komisji śledczej.
SLD chce także, by w Sejmie odbyła się debata na temat działalności komisji śledczej, połączona z rozpatrzeniem wniosków o odwołanie. To nie jest propozycja postępowania personalnego, tylko debaty sejmowej, której elementem niewykluczone, że będą wnioski personalne, a w konsekwencji głosowanie - zapewnił szef SLD Krzysztof Janik.
Wniosek o odwołanie Wassermanna, Dyduch uzasadniał tym, że poseł PiS powinien zostać przesłuchany jako świadek przez komisję, ponieważ w 2001 roku zajmował się sprawą donosu o nieprawidłowościach w PKN Orlen i uznał, że nie ma nadużycia prawa w spółce.
Wassermann skierował sprawę do prokuratury w Płocku i w finale, osobiście referując na spotkanku z minister Lechem Kaczyńskim, uznał, że nie ma nadużycia prawa w PKN Orlen. Poseł bezpośrednio uczestniczył w postępowaniu, uznajemy więc, że zgodnie z ustawą o komisji śledczej powinien być z niej wykluczony i zeznawać jako świadek - uważa sekretarz SLD.
Natomiast Giertych, zdaniem SLD, trzykrotnie skłamał, relacjonując swe spotkanie z Janem Kulczykiem na Jasnej Górze. Takie zachowanie podważa moralną i faktyczną możliwość udziału Giertycha w komisji - podkreślił Dyduch. Giertych po ujawnieniu jego spotkania z Kulczykiem powiedział, że było to spotkanie przypadkowe, a biznesmen tylko go zagadnął. Dopiero potem przyznał, że spotkanie zaplanowano i trwało ono kilkadziesiąt minut.
Poza tym - jeśli jest tak, jak powiedział pełnomocnik Jana Kulczyka mec. Jan Widacki, że Giertych namawiał Kulczyka do zeznawania przeciw prezydentowi - to jest to wystarczający powód żeby nie brał udziału w tej komisji - powiedział sekretarz Sojuszu.
SLD chce odwołania Nowka, bo - jak mówił Dyduch - w latach 90. był on szefem delegatury Urzędu Ochrony Państwa w Bydgoszczy i "bezpośrednio nadzorował funkcjonowanie Rafinerii Płockiej". Później jako szef UOP prowadził dochodzenie w kontekście nieprawidłowości w PKN Orlen. W naszej ocenie również powinien być przesłuchany jako świadek i nie powinien występować jako ekspert - podkreślił. Wniosek o przesłuchanie Nowka złożył przedstawiciel SLD w komisji Andrzej Różański.
SLD ma wątpliwości co do decyzji Gruszki o przekazywaniu dokumentów posłom z komisji. Zgodnie z materiałami przekazanymi dziennikarzom, Gruszka podjął taką decyzję 8 listopada tego roku. Uważamy, że dokumenty i materiały, pochodzące od osób chcących dostarczyć dowodów, powinny zostać przekazane komisji bezpośrednio przez osoby, które je posiadają - czytamy w informacji przekazanej dziennikarzom.
Zdaniem SLD, dowody uzyskane przez członków komisji w wyniku rozmów prywatnych nie spełniają "nawet minimalnych standardów dowodowych". Dyduch podejrzewa, że upoważnienie Gruszki zostało wydane "na tle rozmowy Kulczyka z Giertychem na Jasnej Górze". Ta rozmowa została w ten sposób usprawiedliwiona - ocenił.
Zarząd zobowiązał ponadto posłów SLD do szybkiego dokończenia prac nad nowelizacją ustawy o komisji śledczej. Trzeba doprecyzować wszystkie te zapisy, które komplikowały prace poprzedniej komisji, a zapowiada się, że komplikacje będą także przy komisji ds. Orlenu - uzasadniał Dyduch.
Wbrew doniesieniom medialnym, SLD nie złożył wniosku o odwołanie Konstantego Miodowicza (PO). Janik wyjaśnił, że "na dziś nie ma materialnej podstawy, aby zaproponować mu nowy status - świadka, status który wyklucza zasiadanie w komisji".
Szef SLD skomentował także informacje, że Różański poinformował b. premiera Leszka Millera o dokumentach znajdujących się w komisji. Trzeba wyjaśnić, czy materiały były tajne, czy posiadały jakikolwiek gryf i czy Różański naruszył jakąś prawdę materialną, podczas gdy dziennikarze mieli już dostęp do tych materiałów - powiedział Janik. Jeśli to zostanie wyjaśnione, Różański jest gotów poddać się każdej procedurze, która podniesie wiarygodność pracy składu komisji - powiedział
Dziennikarze dopytywali polityków SLD, dlaczego dopiero teraz wnioskują o odwołanie posłów LPR i PiS. Przypomnieli też, że na początku listopada obaj przedstawiciele SLD nie poparli wniosku pełnomocnika Jana Kulczyka o wykluczeniem z komisji Giertycha i Wassermanna.
Najpierw chcieliśmy wyczerpać procedurę komisyjną, co się okazało nieskuteczne - odpowiedział Janik. Komisja bowiem nie zgodziła się - o co wnioskował Różański - ani na przesłuchanie Wassermanna, ani Nowka.
Politycy SLD tłumaczyli także, że na przykład w sprawie Wassermanna o naradzie, na której zaproponował zamknięcie śledztwa, dowiedzieli się niedawno.