SLD szykuje się do koalicji z PO
Na lewicy rodzi się wielka nadzieja na rządzenie, nie tylko rosnącymi wynikami sondaży, lecz także widocznym zbliżeniem między Grzegorzem Schetyną i Grzegorzem Napieralskim - czytamy w "Polsce The Times". Marszałkowi sejmu, jak twierdzą niektórzy rozmówcy dziennika "Polska" podoba się nowa, młoda lewica i z takim nowym SLD wyobraża sobie współpracę na szczeblu rządowym, stąd też jego spotkania z Napieralskim.
07.02.2011 | aktual.: 07.02.2011 09:30
Według scenariusza, który kreśli jeden z polityków SLD, lewica chciałaby dostać te resorty, które w koalicji PO z ludowcami obsadzają osoby wskazane przez partię Donalda Tuska. I tak SLD ma przyszykowany nieformalny gabinet cieni, choć politycy lewica unikają tego określenia.
Koalicja między PO a SLD jest coraz bardziej prawdopodobna m.in. z powodu zapowiadanego odmłodzenia lewicy. Ugrupowanie to przestaje być postrzegane jako postkomunistyczne ugrupowanie o twarzy Millera, Oleksego czy Czarzastego - czytamy w "Polsce".
Rosnąca rola SLD w dużej mierze zależy od jego przywódcy, czyli Grzegorza Napieralskiego. - Grzegorz Napieralski, mimo że nie ma sytuacji komfortowej, to ugrupowanie stabilizuje - uważa Sławomir Wiatr, były działacz PZPR, w rozmowie z dziennikiem "Polska The Times".
Dalej opowiada, jak poznał Grzegorza Napieralskiego jako bardzo młodego człowieka w Szczecinie w 2002 roku, kiedy był sekretarzem szczecińskiej organizacji. Dostrzega w nim, że się rozwija, ma silną wolę i, że pewne sprawy udaje mu się uporządkować i stabilizować. - Niewątpliwie jednym ze źródeł stabilizacji formacji był kryzys przywództwa, który trwał od 2004 roku - stwierdził Wiatr.
- Na pewno Grzegorz Napieralski umocnił swoje przywództwo w ciągu tych kilku lat. Ostatnio szczególnie - ocenia Sławomir Wiatr.
Dziś głównym zadaniem lewicy jest stworzenie takiej platformy programowej, oferty ideowej, obsady aktorskiej, stworzenia takiego teamu politycznego, który przyniesie moment odzyskania sympatii wszystkich ludzi o poglądach lewicowych czy centrolewicowych.