SLD stawia ultimatum Rostowskiemu; grozi wnioskiem o odwołanie
Jeśli wicepremier, minister finansów Jacek Rostowski nie odmrozi środków przeznaczonych na walkę z bezrobociem, zaczniemy szukać większości, by złożyć wniosek o jego odwołanie - oświadczył na konferencji prasowej rzecznik SLD Dariusz Joński.
26.02.2013 | aktual.: 09.09.2016 17:28
- Stawiamy ultimatum panu ministrowi Rostowskiemu - albo pan minister odmrozi te 7 mld zł, które zostały zamrożone i są utrzymywane na kontach przez ostatnie kilkanaście miesięcy, a jeśli nie to rozpoczniemy poszukiwania takiej większości w Sejmie, by odwołać pana ministra Rostowskiego - powiedział Joński na konferencji prasowej w Sejmie. Jak dodał, w drugim przypadku SLD będzie chciał w marcu złożyć wniosek o odwołanie Rostowskiego.
- Sprawdził się czarny scenariusz - 14,2 proc. bezrobocia - w ciągu ostatnich 2 miesięcy przybyło blisko 0,5 mln bezrobotnych. Nie ma ofert pracy, a jeśli są, to są to oferty pracy za najniższą kwotę i rząd nie przedstawił od 5 lat żadnego nowego pomysłu, sposobu na walkę z bezrobociem - argumentował polityk Sojuszu.
Przekonywał też, że "nie może tak być, że pieniądze, które są przewidziane na walkę z bezrobociem, są zamrażane, a minister Rostowski po prostu tego problemu nie widzi".
Klub SLD liczy obecnie 25 posłów; wniosek o wotum nieufności dla ministra musi być podpisany przez co najmniej 69 posłów.
Joński zapowiedział również, że SLD zorganizuje w czwartek w południe debatę nt. bezrobocia. - Z jednej strony chcielibyśmy, by resort pracy przedstawił w końcu konkretne sposoby walki z bezrobociem, a z drugiej strony SLD przedstawi 10-punktowy plan walki z bezrobociem - powiedział. Wyjaśnił, że propozycje Sojuszu będą dotyczyły m.in. obniżenia kosztów pracodawców. Podkreślił, że spotkanie ma być otwarte dla mediów.
Ekspert Sojuszu ds. ekonomicznych Wojciech Szewko z zarządu krajowego partii zwrócił uwagę, że obecnie na jedno miejsce pracy przypada 40 osób poszukujących zatrudnienia. Według niego nie obędzie się bez nowelizacji budżetu, bo - jak mówił - już w tej chwili wiadomo, że "w budżecie państwa zabraknie co najmniej 10 mld zł".
Wyraził opinię, że ze strony rządu nie słychać żadnych ciekawych ani rozsądnych propozycji tworzenia nowych miejsc pracy. - Przyznam, że z dosyć dużym zażenowaniem słuchałem przed chwilą konferencji PO, na której cały czas jedyną odpowiedzią dla rosnącego bezrobocia nie są pomysły dotyczące tworzenia nowych miejsc pracy, ale są pomysły dotyczące tzw. uelastycznienia rynku pracy - powiedział Szewko.
Według niego, jeśli bowiem rozszyfruje się sformułowanie "uelastycznienie rynku pracy", to oznacza ono, że "będzie łatwiej ludzi zwalniać z pracy bądź łatwiej im nie płacić, np. nie płacić za nadgodziny, nie płacić za jakieś dodatkowe prace, płacić raz na rok, i tak dalej". Podkreślił, że Sojusz z tym sposobem myślenia się nie zgadza.
Na wcześniejszej konferencji prasowej PO polityk Platformy Adam Szejnfeld poinformował m.in., że na najbliższym posiedzeniu Sejmu odbędzie się pierwsze czytanie projektu zmian w Kodeksie pracy, które - jak mówił - zmierzają w kierunku zwiększenia elastyczności stosunku pracy. W projekcie zapisano m.in. wydłużenie okresu rozliczeniowego czasu pracy do 12 miesięcy (dziś maks. 4 miesiące) oraz zmianę definicji prawnej tzw. doby pracowniczej.
- Doświadczenia ostatnich lat utwierdzają nas w przekonaniu, że nie ma możliwości walki z bezrobociem, jeżeli nie rozszerzy się elastyczności stosunku pracy - przekonywał Szejnfeld.