SLD: nie ma uzasadnień dla komisji śledczej ws. starachowickiej
Szef klubu SLD Jerzy Jaskiernia uważa, że obecnie "nie ma żadnych uzasadnień merytorycznych" do powoływania komisji śledczej w tzw. sprawie starachowickiej, czego chce opozycja.
Jaskiernia powiedział na wtorkowej konferencji prasowej, że w sprawie starachowickiej organa państwowe podjęły pracę niezwłocznie. "Nie ma tu żadnych analogii ze sprawą Rywina. Działania były podjęte jednoznacznie" - podkreślił.
Jak dodał, wiceminister SWiA Zbigniew Sobotka natychmiast, kiedy uzyskał wiedzę na ten temat, polecił przekazać sprawę prokuraturze okręgowej w Kielcach.
"Tu nie było żadnego opóźnienia. Natomiast sama procedura powinna podlegać oglądowi parlamentu i na pewno debata w tej sprawie, która będzie się toczyła podczas posiedzenia Sejmu, bardzo wiele wyjaśni, czy tu zdarzyło się coś nadzwyczajnego, szczególnego, co by oznaczało potrzebę powoływania komisji śledczej" - powiedział szef klubu Sojuszu.
Podkreślił, że w Sejmie jest już kolejka spraw związanych z powołaniem ewentualnych komisji śledczych i przypomniał, że marszałek Sejmu zapowiedział, iż tak długo jak nie zakończy pracy komisja w sprawie afery Rywina, nowe komisje śledcze nie będą powoływane.
Odnosząc się do projektu zmian w ustawie o komisji śledczej proponowanych przez opozycję, Jaskiernia podkreślił, że powodzenie działań komisji zależy od tego, czy jest ona reprezentatywna w stosunku do parlamentu.
"Nie ma takiej tradycji w parlamentach, aby ciało pomocnicze było niereprezentatywne, bo wtedy powstaje groźba, że jego decyzje nie będą uszanowane przez Sejm, a przecież nie o taki scenariusz tu chodzi" - zaznaczył.
"Trzeba zrobić wszystko, aby komisja śledcza była organem dążącym do wyjaśnienia prawdy w sposób poważny, w sposób wyważony, a nie organem manifestacji politycznej i walk politycznych. Wszelkie inicjatywy, które będą służyły temu celowi, mogą spotkać się z poparciem klubu SLD" - powiedział Jaskiernia.
Zmiany w ustawie o komisji śledczej proponowane przez opozycję przewidują, że w jej skład wchodziłby jeden poseł z każdego klubu.
Piątkowa "Rzeczpospolita" napisała, że z policyjnego podsłuchu wynika, iż poseł SLD Andrzej Jagiełło zadzwonił do jednego ze starachowickich samorządowców i ostrzegł go przed planowaną akcją Centralnego Biura Śledczego. Jagiełło miał się powołać na informacje uzyskane od wiceministra spraw wewnętrznych Zbigniewa Sobotki.