SLD ma nową Radę Krajową
Niemal 400 osób liczy wybrana
przez II Kongres SLD nowa Rada Krajowa partii. Wbrew wcześniejszym
pomysłom nie tylko nie ograniczono jej liczebności, ale została
ona powiększona.
Do 120 osób zwiększono liczbę członków Rady niebędących parlamentarzystami. Do jej składu wybrani zostali też wszyscy posłowie i senatorowie SLD.
Mimo apeli szefa Sojuszu premiera Leszka Millera o zmianę pokoleniową, delegaci na Kongres nie dali szansy młodym działaczom i nie weszli oni w skład Rady.
"To smutne, że w tak licznej Radzie Krajowej 150-tysięcznej partii nie ma miejsca dla 20 młodych ludzi, którzy mogliby wnieść nowe spojrzenie, trochę słów krytyki, która jest potrzebna, i nowatorstwa, które jest niezbędne" - powiedziała posłanka SLD Sylwia Pusz.
Według niej, w SLD ma miejsce "ewidentny konflikt pokoleń". Wyniki głosowania nad składem Rady Krajowej pokazują - zdaniem Pusz - że apel premiera o odmłodzenie partii o nowe twarze, nie został wysłuchany. "Można powiedzieć - jak zwykle" - dodała.
Według Grzegorza Pietruczuka, który kandydował do Rady i nie został wybrany, wyniki głosowania to "odpowiedź na postulat zmiany pokoleniowej". Pietruczuk powiedział, że o takiej zmianie w partii się mówi, "a jak przychodzi do działania, to sala pokazała, co się dzieje". Jego zdaniem, "działa prawo silniejszego, a w SLD nie ma kreacji kadr na zdrowych zasadach".
Sekretarz generalny SLD Marek Dyduch tłumaczy porażkę młodych w wyborach do Rady Krajowej tym, że średnia wieku prawie połowy delegatów Kongresu to 50-60 lat.
"Były małe szanse, aby osiągnąć efekt wsparcia młodych" - powiedział Dyduch. Ale - jak podkreślił - jest przekonany, że średnia wieku na następnym Kongresie będzie o 10 lat mniejsza i jest szansa na zmianę pokoleniową. (iza)