"Ślązacy mieszkający za granicą, weźcie udział w spisie!"
Związek Ludności Narodowości Śląskiej, który od 15 lat bezskutecznie ubiega się o sądową rejestrację, apeluje do Ślązaków przebywających poza granicami Polski o wzięcie udziału w tegorocznym spisie powszechnym przez internet.
17.02.2011 | aktual.: 04.04.2011 12:02
Specjaliści oceniają, że choć Ślązaków uprawnionych do wzięcia udziału w spisie mogą być nawet setki tysięcy, nie wiadomo ilu z nich będzie realnie zainteresowanych spisem. Zdaniem demografa prof. Uniwersytetu Śląskiego Mariana Mitręgi, sytuacja jest jednak potencjalnie niebezpieczna, bo o sprawach Polski i Śląska mogą decydować osoby, które od lat nie mają z nimi nic wspólnego.
Apel do Ślązaków przebywających za granicą przygotowali działacze Związku Ludności Narodowości Śląskiej Rudolf Kołodziejczyk i Andrzej Roczniok. Jak powiedział Roczniok, tekst od pewnego czasu kolportowany jest m.in. pocztą elektroniczną w środowiskach Ślązaków na całym świecie.
W apelu jego sygnatariusze wskazują m.in., że "każda osoba mająca obywatelstwo polskie oraz zameldowanie na terenie Polski" ma prawo od początku kwietnia do połowy czerwca dokonać tzw. samospisu przez internet. - W pytaniach o narodowość każdy będzie mógł dopisać narodowość śląską. W pytaniu o język używany w domu każdy będzie mógł dopisać język śląski - napisano.
Roczniok i Kołodziejczyk napisali też, że podczas poprzedniego spisu w 2002 r., wskutek "nadużyć rachmistrzów spisowych" wiele osób zaliczono do narodowości polskiej. Tymczasem - jak przekonują - od postawy każdego Ślązaka może zależeć "możliwość używania języka śląskiego w urzędach, nauka prawdziwej historii Śląska oraz języka śląskiego w szkołach".
- Nie pozwól, by wbrew twojej woli zaliczono cię do narodowości, z którą się nie identyfikujesz. Nie pozwól, by język, którym mówisz w domu, został zapisany jako język, którego uczyłeś się dopiero w szkole. Dej pozor coby cie za gorola w cynzusie niy szrajbli - zaapelowali działacze Związku.
Związek wskazuje, że można wziąć udział w spisie powszechnym, mimo posiadania drugiego obywatelstwa czy też uczestniczenia w spisie w innym kraju. Liczbę uprawnionych do udziału w spisie - zdaniem działaczy - obrazuje fakt, że do dziś wiele osób, które np. w latach 80. wyjechały do Niemiec, jest zameldowanych w swoich starych domach, choć mieszkają w nich już inne osoby.
Zdaniem demografa prof. Uniwersytetu Śląskiego Mariana Mitręgi, nie sposób obecnie określić liczby osób za granicą uprawnionych do udziału w spisie. Choć rzeczywiście wiele osób wyjechało za granicę, nie wymeldowując się, wiadomo np., że do 1989 r. większość wyjeżdżających zrzekała się obywatelstwa. Znak zapytania może tu wynikać m.in. z faktu, że w świetle dawnych przepisów, aby stracić obywatelstwo, musiało pozbawić go państwo.
- Łącznie liczba uprawnionych może sięgać setek tysięcy ludzi. Nie sądzę, żeby oni gremialnie wzięli udział w spisie. Mówimy o Polakach, ale nie wiemy czy ich interesuje narodowość śląska i w ogóle to, co się w Polsce dzieje. To niebezpieczne, bo o wyniku mogą decydować ludzie, którzy nie mają nic wspólnego albo niewiele z dawnym miejscem zamieszkania, o ile kiedykolwiek mieszkali na Śląsku - ocenił Mitręga.
Związek Ludności Narodowości Śląskiej od 15 lat bezskutecznie ubiega się o sądową rejestrację. Polskie sądy uznawały, że rejestracja organizacji wiązałaby się z uznaniem śląskiej mniejszości narodowej. Związku nie zarejestrowano, mimo zmiany proponowanej nazwy na Stowarzyszenie Osób Deklarujących Przynależność do Narodowości Śląskiej.
W 2001 r. rozpatrujący skargę Związku Trybunał w Strasburgu uznał, że polskie sądy nie złamały prawa. Działacze związku złożyli jednak do Trybunału kolejną skargę, argumentując m.in., że w spisie powszechnym w 2002 r. narodowość śląską zadeklarowało 173 tys. osób. Przedstawiciele Ruchu Autonomii Śląska, który dystansuje się od Związku, szacują że w tegorocznym spisie liczba takich osób może sięgnąć 300-500 tys.
Mateusz Babak