Sławomir Sierakowski: cztery cele Kaczyńskiego, czyli w co gra PiS?
Po co PiS-owi ten cały (a raczej: zdziesiątkowany) Trybunał? Wszyscy zajęci jesteśmy mocowaniem się obrońców konstytucji z karną armią Prawa i Sprawiedliwości, której Prezes chce zapewnić bezkarność, i nie było dotąd czasu, by podyskutować w mediach o tym, jakie ustawy, które mogłyby być niezgodne z konstytucją, a więc zakwestionowane przez Trybunał, chce przegłosowywać partia Jarosława Kaczyńskiego. Swoich ludzi (w szczególności tak swoich i tak osobliwych, jak kandydaci PiS-u) nie pchałby Kaczyński na siłę do Trybunału tylko po to, by sobie odpoczęli po ciężkiej pracy na rzecz SKOK-ów lub w komisjach smoleńskich - pisze Sławomir Sierakowski dla Wirtualnej Polski.
Przecież obietnice, dzięki którym Prawo i Sprawiedliwość zdobyło władzę, można zrealizować bez łamania konstytucji. Czego więc chce Jarosław Kaczyński? Do ugrania jest cały zestaw spraw. Oto one:
1. Zgnoić prezydenta
Prawdopodobnie nie ma dziś bardziej wystraszonego człowieka w Polsce niż Andrzej Duda. I najpewniej nie ma dziś bardziej chcącego kompromisu człowieka niż prezydent. Nieprzyjmowanie ślubowania od wybranej w czerwcu przez Sejm piątki kandydatów ówczesnej większości sejmowej (z udziałem SLD i PSL) było ewidentnym łamaniem konstytucji, bo prezydent uzurpował sobie w ten sposób prawo do współdecydowania o wyborze członków TK, do czego go konstytucja nie uprawnia. Zgodność z konstytucją tego (skandalicznego skądinąd) wyboru nie ma w tym wypadku znaczenia, bo to nie prezydent o tym orzeka, lecz Trybunał. Prezydent nie może ustawiać się ani ponad Sejmem, ani ponad Trybunałem.
Podpisanie 20 listopada nowelizacji ustawy o wyborze członków TK, dzięki której większość sejmowa chciała odwołać wybranych w czerwcu sędziów, to kolejny naruszający konstytucję błąd prezydenta. I nie jest to moje zdanie, tylko zdecydowanej większości konstytucjonalistów. Zresztą niewiele chyba trzeba myśleć, by wpaść na to, że Sejm nie ma prawa odwoływać sędziów, bo przeczyłoby to ich niezawisłości. Prezydent Duda udał, że na to nie wpadł lub że o tym nie słyszał. Choć alarmowali Andrzej Zoll, Ewa Łętowska, Jerzy Stępień, Marek Safjan i 19 na 20 konstytucjonalistów. I nie da się tego zakrzyczeć tekstami, że „zdania prawników są podzielone”.
Czytaj także: Paweł Lisicki - Kto tu naprawdę jedzie po bandzie?
A zmuszenie Andrzeja Dudy do podpisania się pod tymi działaniami na zawsze grozi mu Trybunałem Stanu. Stał się od tej pory zakładnikiem PiS, którego los w rękach trzymać będzie Jarosław Kaczyński tak długo, dopóki dysponuje większością sejmową. Dlaczego prezydent się na to zgodził? Zapewne nie chce iść na wojnę ze swoim obozem i odbierać sobie szans na reelekcję. Wybrany został jako polityk z trzeciej ligi, bez własnego zaplecza. Co miałby zrobić nagle osamotniony? Są tacy, dla których jest to wystarczający powód, by złamać konstytucję i zapisać się na trwałe w historii polskiego parlamentaryzmu.
2. Zjeść Kukiza
To, że partia Pawła Kukiza wzięła udział w odwoływaniu sędziów przez Sejm i przed orzeczeniem TK, skleja jej los z losem PiS-u. W ten sposób Kukiz'15 został przystawką zjedzoną w dwa tygodnie. Po co wyborcom antysystemowa partia, która od pierwszego dnia idzie na rękę nowej władzy? Jarociński anarchista, który wsiadł niedawno w pociąg „Nacjonalizm”, niestety, nie wysiadł na przystanku „Demokracja”.
Osobiście najbardziej żałuję Kornela Morawieckiego. Byłem i dalej jestem pewien, że jest to człowiek o krystalicznej uczciwości. Dlatego pewnie uczciwie powiedział, co się dzieje, gdy stwierdził, że „nad prawem jest dobro Narodu”. Tak uważa nowa władza z Kukizem'15 w brzuchu. Ale w porządku demokratycznym obywatele łamać prawa nie mogą, a Konstytucja stwierdza wyraźnie, że Sejm działa tylko i wyłącznie w granicach prawa.
3. Przejąć media i samorządy
Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji jest umocowana konstytucyjnie, a jej kadencja upływa 3 sierpnia 2016 roku. Szmat czas, a przy obecnym przyspieszeniu to wręcz cała wieczność. Po co tyle czekać? Mają powstać media narodowe, a co jest nad prawem? Nad prawem jest dobro Narodu.
Wybory samorządowe za trzy lata. Samorządy mają oczywiście usytuowanie konstytucyjne. Fundusze europejskie i w ogóle kawał władzy pozostał przy Platformie Obywatelskiej i Polskim Stronnictwie Ludowym. Tłumaczyć dalej?
4. Wybory to za mało
Czy zastanawialiście się kiedyś nad tym, po co Władimir Putin albo Aleksander Łukaszenko fałszują wybory, które i tak wygraliby w cuglach? Albo zastanawialiście się na przykład skąd biorą się takie zachowania jak na przykład wtedy, gdy rosyjska władza podała taki wynik anszlusowego referendum w 2014 roku na Krymie (96.8 proc.)? Przecież każdy głupi wie, że to niemożliwe. Nie ma tylu karetek, by dowieźć do urn wyborczych chorych i operowanych. Przebywających na wakacjach albo po prostu nietrzeźwych, szczególnie w naszej Europie Wschodniej, jest więcej niż ten ułamek ułamka, który Putin kazał odjąć od 100 proc., chwilę się pewnie z uśmiechem zastanawiając, czy może jednak nie dodać.
Po co ten cyrk? I po co nasz cyrk w Sejmie? Po co całemu społeczeństwu dzień po dniu i noc po nocy pokazywać, jak władza przegłosowuje zakaz dyskusji, komisje opiniują kandydatów do Trybunału Konstytucyjnego bez wysłuchania nawet własnych opinii? No więc, przykro mi bardzo, ale takie zachowanie w polityce ma swoje racjonalne uzasadnienie (nie wszystko co racjonalne jest demokratyczne albo zgodne z prawem). Putin fałszuje wybory, by pokazać skalę swojej władzy i słabość opozycji, zagranicy i wszystkich innych, którzy mogliby mu podskoczyć, a od teraz wiedzą, że nie mają jak. Ani naród nie wyjdzie na ulicę, ani oligarchowie się nie zbuntują, ani Zachód się na poważnie nie obrazi. Wybory wygrywają leszcze, a nie Putin. To Putin, a nie Obama czy Merkel, trafia na okładkę magazynu „Time” i zajmuje pierwsze miejsce w rankingu najbardziej wpływowych polityków na świecie.
Osiem przegranych z rzędu wystarczająco skompromitowało instytucję demokratycznych wyborów w oczach Prezesa, żeby miał się jej podporządkowywać.