Zimowe problemy z autobusowym rozkładem jazdy
Od trzech tygodni komunikacja publiczna w aglomeracji śląskiej, za którą odpowiada KZK GOP, stoi na głowie. Pasażerowie godzinami marzną na przystankach. Pewnie nie jeden z Was sobie przeklął z powodu zimna i autobusów.
18.12.2010 | aktual.: 12.07.2012 00:12
Piotrek, ratuj, podwieź mnie do Katowic! Od godziny czekam na autobus, a za 25 minut mam wyjechać do Niemiec - błagał przez telefon swojego znajomego około 30-letni mężczyzna, którego w czwartek po południu spotkaliśmy na przystanku w Sosnowcu Milowicach.
Cała Polska od kilku dni żyje chaosem kolei, trąbią o nim media, tłumaczy się z niego minister, przepraszają prezesi PKP, opozycja chce głów, a pasażerowie klną w żywy kamień...
Tymczasem za kulisami tego wielkiego spektaklu odbywa się inny - tyle że bez udziału polityków. Od trzech tygodni komunikacja publiczna w aglomeracji śląskiej, za którą odpowiada KZK GOP, stoi na głowie. Rozkład jazdy stał się fikcją, a podróżni znikąd nie mogą się dowiedzieć, czy czekanie na spóźniające się po kilkadziesiąt minut autobusy ma sens.
Trudne chwile przeżywali wczoraj m.in. pasażerowie w Bytomiu, Świętochłowicach i Chorzowie. Około 5.30 rano z powodu mrozu zerwała się sieć trakcyjna na tramwajowej linii 7 i 17. Przerwa w ruchu trwała przeszło 2 godziny. Jak przyznaje Marek Kilijański z działu ruchu Tramwajów Śląskich, podobne sytuacje w ciągu ostatnich kilku dni powtarzały się nagminnie. Ruch blokował zalegający w torowiskach śnieg i lód. A mróz powodował zrywanie się sieci.
- O ile wcześniej mieliśmy po dwa, trzy zatrzymania dziennie, to teraz jest ich kilkanaście, a bywa, że nawet ponad dwadzieścia - mówi Kilijański.
Mimo to przedstawiciele KZK GOP wolą unikać słowa porażka w kontekście swych zmagań z zimą. Rzeczniczka Związku Anna Koteras potwierdza jednak, że po ostatnich śnieżycach autobusy miały po kilkadziesiąt minut opóźnienia. Co gorsza, choć od tych opadów minęło już parę dni, autobusy i tramwaje w aglomeracji nadal nie nadążają za rozkładem jazdy.
- Początek zimy zbiegł się z kilkoma poważnymi wypadkami na głównych drogach aglomeracji. Poza tym w Katowicach olbrzymie korki są spowodowane trwającymi teraz remontami - tłumaczy Anna Koteras.
Sytuację podróżnych komplikuje brak informacji. Stojący na przystanku nie wiedzą, czy autobus spóźni się o 5 minut, o kwadrans, czy może w ogóle wyleciał z rozkładu. W Rybniku - gdzie popołudniami autobusy mają po 50-60 minut opóźnienia - pasażerom taką wiedzę na trzech przystankach dają elektroniczne tablice. To i tak lepiej niż w aglomeracji, gdzie autobusy też się spóźniają, ale nikt nie informuje, jak bardzo.
- Zawsze można zadzwonić na naszą infolinię. Trzeba mieć tylko świadomość, że obsługujący ją pracownik wie tylko o tych kłopotach, o których zdążyli mu powiedzieć przewoźnicy - mówi z rozbrajającą szczerością Anna Koteras.
Problemy z dojazdem do pracy mają też mieszkańcy Łazisk, Lędzin i peryferyjnych dzielnic Mikołowa. Linie autobusowe obsługuje tam Miejski Zarząd Komunikacji w Tychach. Jego prezes Andrzej Ochman wyjaśnia, iż opóźnienia spowodowane są kiepskim odśnieżaniem dróg w tych miejscowościach. Swoje dokłada też niska temperatura - wczoraj z powodu zamarznięcia układów pneumatycznych na dzień dobry nie wyjechało siedem autobusów.
- Informacje o najpoważniejszych utrudnieniach podajemy na naszej stronie internetowej lub przesyłamy SMS do tych pasażerów, którzy zamówili sobie u nas taką informację - wyjaśnia Ochman.
Polecamy w wydaniu internetowym:
Wrocław: Ewakuacja Renomy
Dowiedz się więcej: Kiedy rozrusznik nie działa...