Śląsk. Dyniowe pole rośnie wokół nich…sprawdźcie, nie tylko w Halloween
Makaronowa, piżmowa, bambino czy francuska. Pomarańczowa, zielona, biała i prążkowana. O różnych rozmiarach, kształtach i wadze. Wszystkie piękne, smaczne i przede wszystkim ekologiczne. Gdzie? W wyjątkowym miejscu, bo jedynym w tym regionie.
30.09.2021 | aktual.: 06.03.2024 21:06
Plantacja o wdzięcznej i łatwej do zapamiętania nazwie "Dyniowe pole" leży w Przybynowie, w gminie Żarki. Na Jurze dynie to dość nietypowy widok. Jednak tu, spotkacie ich wiele. Właściciele mówią, że z roku na rok jest ich coraz więcej. A ja, po odwiedzeniu tego miejsca stwierdzam, że to nie przypadek…a niesamowita pasja i oddanie.
To kojarzące się przede wszystkim ze świętem Halloween warzywo – choć pod względem botanicznym to podobno owoc, ma wiele odmian i barw. Tu, u Państwa Makowskich, jest ich 40…nie, nie – nie sztuk, odmian. A sztuk niezliczona ilość. Sami właściciel stracili już rachubę. Bo któż by to liczył? Przecież nie o to chodzi.
Jadąc główną drogą, nie sposób nie zauważyć drogowskazu z dynią. Zaraz za nim na naszych twarzach pojawia się uśmiech. Otóż i one, leniwie wylegujące się na całkiem sporym polu, czekające na przyszłego właściciela. Nieważne, co z nimi później zrobi.
"Nie spodziewaliśmy się takiego zainteresowania. Wszystko zaczęło się niewinnie w 2017 roku. Naszą skromną plantację zamierzaliśmy wykorzystać wyłącznie na własne potrzeby kulinarne i jako plener do sesji zdjęciowych. Z dnia na dzień jednak mąż coraz bardziej poświęcał się nowej pasji, powodując że kolejne skrawki pola wypełniały się" – przyznaje z sentymentem Dagmara Makowska, właścicielka dyniowej plantacji.
I tak zainteresowanie rosło. Zarówno właścicieli, jak i odwiedzających to miejsce. Teraz ludzie przyjeżdżają z różnych stron Śląska, by uchwycić w kadrze swych najbliższych w uroczym otoczeniu lub po prostu kupić dynie.
Wybierają te konsumpcyjne lub ozdobne. Bo przecież zachwycają swą wielością odmian, kolorami, kształtami i możliwościami. Można je wykorzystać w kuchni, do dekoracji lub w jesiennych kompozycjach.
A skoro o jesieni mowa, to cóż nas rozgrzeje tak jak krem z dyni? A pyszne dyniowe ciasteczka, desery, placki czy nalewki? Nie wspominając o przetworach. Właścicielka pola chętnie dzieli się swoimi ulubionymi przepisami.
Pytany o przepis na sukces Pan Hubert, skromnie przyznaje że sam nie wie, jak mu się udało pobić swój własny rekord. W zeszłym roku wyhodował kilkudziesięciokilową dynię, w tym roku waży ona 200 kg. Jest więc co oglądać.