RegionalneŚląskLegnica. Skatowano górnika. Do dziś nikt nie usłyszał wyroku

Legnica. Skatowano górnika. Do dziś nikt nie usłyszał wyroku

Sławomir Nowiczonek zmarł na skutek pobicia. Główny podejrzany w jego sprawie nie usłyszał wyroku, mimo upływu trzech lat od zdarzenia. Rodzina ofiary spekuluje, że to dlatego, że domniemany oprawca jest synem byłego policjanta.

Legnica. Sprawca śmiertelnego pobicia pozostaje bezkarny
Legnica. Sprawca śmiertelnego pobicia pozostaje bezkarny
Źródło zdjęć: © Pixabay

Był 2 grudnia 2017 roku. Po drodze z kopalni 33-letni Sławomir Nowiczonek miał podejść do grupy mężczyzn pijącej alkohol na osiedlu w Legnicy. Wtedy 33-latek został zaatakowany. Najpierw go pobito, a następnie oblano piwem i moczem.

- To było brutalne pobicie, kopano go, skakano po całym ciele. Na początku świadkowie zeznawali, że ten oskarżony znęcał się nad nim, po prostu go pobił - mówi Sylwia Blicharska, partnerka ofiary w rozmowie z portalem polsatnews.pl.

Legnica. Zmarł w szpitalu

Niestety lekarzom nie udało się uratować 33-latka. Mężczyzna zmarł na skutek urazu mózgu, którego najpewniej doznał podczas uderzenia tyłem głowy o ziemię.

Kilka dni wcześniej na świat przyszło dziecko 33-latka. Ojciec miał niebawem po raz pierwszy zobaczyć je w szpitalu. - On następnego dnia miał iść to dziecko zobaczyć, wcześniak, dopiero co się urodził. Zamiast tego umarł w taki straszny sposób, konał, a oni na niego sikali - mówił ojciec ofiary.

Mimo upływu kolejnych tygodni, miesięcy i lat sprawca nadal nie został ukarany. Nie przebywa również w areszcie, ponieważ sąd podjął decyzję, że będzie odpowiadał z wolnej stopy.

Legnica. Mimo upływu 3 lat nikt nie usłyszał wyroku

Brak aresztu dla domniemanego sprawcy pobicia jest sporym zaskoczeniem dla rodziny śmiertelnie pobitego 33-latka. - To jest śmiech na sali. On powinien od początku aż do wyroku siedzieć w areszcie i czekać na sprawiedliwość. A teraz on sobie z wolnej stopy przyjeżdża do sądu, mijamy się na korytarzu. Przecież to jest niedorzeczne - mówiła w rozmowie partnerka ofiary.

Sprawa jest o tyle kontrowersyjna, że oskarżony może mieć wpływ na zeznania świadków w sprawie, którzy już kilkakrotnie zmieniali swoje zeznania. Sąd podjął nawet decyzję o ukaraniu ich za utrudnianie śledztwa.

Podejrzany o śmiertelne pobicie jest dobrze znany prokuraturze. Wcześniej usłyszał wyrok 3,5 roku pozbawienia wolności za pobicie, na którego skutek ofiara doznała pęknięcia czaszki.

- W poprzedniej sprawie został skazany na trzy i pół roku więzienia. Tam tak samo chodziło o rozbicie komuś czaszki. Miał to zrobić na zlecenie, za pieniądze, pobić człowieka kijem bejsbolowym - tłumaczyła Beata Matysek, pełnomocnik rodziny ofiary.

Źródło: polsatnews.pl

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (345)