Jastrzębie-Zdrój. "12 oddechów na minutę"…ołówkiem trzymanym w ustach
Wydawało mu się, że w 1993 r. skończył się jego świat. Po kilku latach podjął decyzję, że jeśli jedno z rodziców odejdzie, to nie będzie chciał dłużej żyć. Zmienił jednak zdanie. Teraz jego autobiografia doczekała się audiobooka.
28 lat to szmat czasu, czasu który można zmarnować lub przeznaczyć na coś niesłychanie cennego. Cennego dla siebie, ale także innych. I mimo że wcześniej się wydawało, że to niemożliwe to wszystko zależy od naszych chęci.
I tak było w przypadku Janusza Świtaja, sparaliżowanego od niemal 30 lat mieszkańca Jastrzębia-Zdroju. Tuż przed 18. urodzinami uległ wypadkowi na motocyklu, w wyniku którego doznał czterokończynowego porażenia i niewydolności oddechowej. Od tego pory oddycha za pomocą maszyny.
Jego świat się zawalił. O jego historii zrobiło się głośno w 2007 r., gdy zawnioskował do sądu o umożliwienie mu zaprzestania uporczywej terapii. W wieku 32 lat wystosował apel, by w przypadku śmierci jednego z rodziców, odłączyć go od aparatury utrzymującej go przy życiu.
Chwilę później jednak wiele się zmieniło. Rozpoczął pracę w fundacji Anny Dymnej. Po pewnym czasie otrzymał specjalny wózek, dzięki któremu mógł opuszczać swoje mieszkanie. Skończył studia psychologiczne i zaczął prowadzić wirtualny gabinet, w którym pomaga ofiarom wypadków komunikacyjnych zaakceptować nową rzeczywistość.
W 2008 r. ukazała się jego książka, nad którą pracował przez siedem lat uderzając w klawiaturę komputera ołówkiem trzymanym w ustach. "12 oddechów na minutę" to historia o tym, jak wypadek zmienił jego życie. Tytułowe 12 oddechów to rytm wyznaczany przez respirator, z którego musi korzystać.
Zaraz po publikacji autobiografii pojawiły się propozycje ekranizacji książki i wpisania jej na listę lektur uzupełniających w liceach. Teraz powstał audiobook czytany przez Annę Dymną. Kolejne jego odcinki dostępne są w internecie.
Co chwilę przychodzą kolejne podziękowania od osób, które emocjonalnie opisują jak wiele dało im przeczytanie tej książki. Zaczęły doceniać każdą chwilę swojego życia i na nowo odnalazły sens.
Wydanie audiobooka nie jest przypadkowe. To właśnie w dobie pandemii każdy z nas potrzebuje wsparcia. Wielu z nas czuje strach i niepewność co do przyszłości. Jak przyznaje sam Janusz Świtaj, słuchając głosu Anny Dymnej czytającej jego autobiografię, odczuwa skrajne emocje – od uśmiechu po łzy…