Będzie nowa partia. Wniosek już w sądzie
Niebawem na scenie politycznej pojawi się nowe ugrupowanie. Śląską Partię Regionalną tworzą działacze Ruchu Autonomii Śląska oraz Związku Górnośląskiego. Dokumenty potrzebne do rejestracji partii trafiły już do sądu. Po wydaniu decyzji zwołany zostanie kongres założycielski.
03.10.2017 | aktual.: 25.03.2022 13:11
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Głównymi ideami ŚPR mają być jak najszerzej rozumiana samorządność i działalność na rzecz regionu. Głównym celem wyborczym ma być regionalny sejmik.
Inicjatorzy ŚPR zdecydowanie odżegnują się przy tym od separatyzmu. Zapowiadają, że jedna część planowanego programu partii ma opierać się o obecne prawo (dotyczące m.in. samorządu wojewódzkiego) i kwestie możliwe do zrealizowania w jego ramach. Druga obejmie postulaty poszerzenia obecnej samorządności na gruncie zmian prawa.
- Śląska Partia Regionalna jest potrzebna - i w jakimś stopniu to, co dzieje się w Hiszpanii, tego dowodzi - ocenił w rozmowie z Radiem Piekary lider RAŚ Jerzy Gorzelik. - Europa w jakimś stopniu się regionalizuje; to jest proces, który trwa od dziesięcioleci, ale kto wie, czy ten przypadek kataloński nie jest początkiem jakiejś takiej wiosny europejskich regionów - stwierdził Gorzelik.
Zderzenie dwóch filozofii
Proszony o rozszerzenie tego wątku Gorzelik zauważył, że sytuacja w Katalonii, gdzie w niedzielę odbyło się nieuznawane przez hiszpański rząd referendum niepodległościowe, któremu towarzyszyły starcia z hiszpańską policją, świadczy o "pewnym przesileniu - zderzeniu się dwóch filozofii myślenia o państwie, Europie i regionach".
Wskazał, że z jednej strony chodzi o podejście zakładające integralność państw narodowych, z drugiej - odwołujące się do "prawa do samostanowienia narodów". - Z tym ostatnim można też związać prostą zasadę demokracji, bo w końcu w Katalonii doszło do zastosowania procedur demokratycznych, które starały się sparaliżować władze hiszpańskie - ocenił lider RAŚ.
W ocenie Gorzelika trwające od dziesięcioleci w Europie procesy integracyjne sprawiają, że emancypujące się regiony zadają sobie pytanie: po co im stolice państw narodowych. W tym kontekście - mówił szef RAŚ - jeżeli elity polityczne w tych stolicach chcą owe regiony zatrzymać, mogą przedstawiać im atrakcyjną ofertę, jak Wielka Brytania proponująca rozszerzenie autonomii Szkocji przed tamtejszym referendum niepodległościowym, albo próbować iść w kierunku konfrontacyjnym, jak rząd w Madrycie w przypadku Katalonii.
"Głos peryferii"
Zdaniem Gorzelika "potrzebny jest głos emancypującego się regionu, głos peryferii, która upomina się o swoje prawa i nie chce być traktowana kolonialnie przez polityczne centrum".
- Jeżeli z jednej strony obserwujemy czyny, a z drugiej wsłuchujemy się w słowa, łatwo dojść do wniosku, że obecny rząd centralny ma do regionów stosunek kolonialny. Dyskredytowanie samorządności jako takiej, ale i realne jej ograniczanie, z którym mamy do czynienia - to wszystko rodzi konieczność wyartykułowania mocnego sprzeciwu przez regiony - podkreślił szef RAŚ.