Pieniądze, które powinny trafić do banku, zniknęły w sierpniu ubiegłego roku. Gdy w oddziale PKO BP zorientowano się, że ich brakuje, przeprowadzono kontrolę. Podejrzenie padło na właścicielkę sieci ajencji funkcjonujących na terenie Lubina - poinformował szef wydziału śledczego Prokuratury Okręgowej w Legnicy, Jarosław Fatyga.
Zgodnie z umową między bankiem i agentką, każdego dnia musiała ona rozliczać się z tzw. nadmiaru kasowego - to znaczy tej części pieniędzy, która przewyższała wyznaczoną przez bank kwotę obrotów. Powinna wpłacać je do kasy banku lub - gdyby nie zdążyła tego zrobić przed jego zamknięciem - do tzw. wrzutu nocnego, skąd były zabierane rano. Według nas, nie czyniła tego zagarniając pieniądze - wyjaśnił prokurator.
33-letnia kobieta nie przyznaje się do zarzutów. Twierdzi, że pieniądze wrzucała i za ich zniknięcie są odpowiedzialne inne osoby. Kobiecie grozi do 10 lat więzienia. (jask)
![Niemcy oddają zrabowane dobra. Jest także wniosek ws. podejrzanych o dywersję [SKRÓT DNIA]](https://v.wpimg.pl/Njc1MzgyYQsCUztJSAJsHkELbxMOW2JIFhN3WEhKe1obHisTCxw8DxNeYx0VDD4LFEFjCgtWLxoKHjtLSB0nGRNdLANIHCMIBlViHAJBfA4AA3RXV0p7Dk4FeRtUVHcIB1JgSVBPKFxUBH5CVU8qSB4)
