17 śląskich miast chce tworzyć Silesię
Jeśli ten projekt zostanie zrealizowany,
Warszawa straci miano największego miasta w Polsce. 17 śląskich
miejscowości ma zamiar się połączyć i stworzyć jedną wielkie
miasto - Silesię - informuje "Dziennik".
Budżet: kilkanaście mld zł, liczba mieszkańców: grubo ponad dwa mln, obszar: dorównujący Londynowi. Tak wielka ma być Silesia. Miasto, w którego granicach znajdą się Katowice, Sosnowiec, Dąbrowa Górnicza, Gliwice i kilka mniejszych. Co im to da? Przede wszystkim ułatwi dostęp do kieszeni inwestorów ze świata, których łatwiej będzie przyciągnąć tak dużej aglomeracji niż np. niewielkim Tychom działającym w pojedynkę.
Czy projekt uda się przeprowadzić? - zastanawia się gazeta. Wygląda na to, że tak. Warunkiem jest przepchnięcie przez parlament ustawy metropolitalnej. Wiadomo już teraz, że ma poparcie posłów. Także na Śląsku za powstaniem Silesii są niemal wszyscy. Nawet kwestia nazwy już nie dzieli. Co prawda prezydent Katowic Piotr Uszok wolałby zostać przy nazwie swojego miasta dla całej aglomeracji, jednak krzywo patrzą na to samorządowcy i mieszkańcy pozostałych miejscowości. A Silesia jednoznaczne określa położenie i jest łatwa do wypromowania w UE. "Myślę, że byłaby do przyjęcia zarówno dla gliwiczanina, jak i mieszkańca Sosnowca" - mówi prezydent Jaworzna Paweł Silbert.
Samorządowcy zapewniają, że mieszkańcy supermiasta nie odczują żadnych problemów związanych z połączeniem. Nie będą musieli nawet wymieniać dokumentów, bo oficjalne adresy pozostaną takie same. Wszystkie gminy wejdą bowiem w skład Silesii jako związku metropolitalnego, ale dla wygody mieszkańców zachowają dawne nazwy. A poza tym, jak zapewniają projektodawcy, załatwianie spraw urzędowych stanie się prostsze.
Uzyskanie dokumentów, zaświadczeń i pozwoleń odbywałoby się w najbliższym urzędzie - wyjaśnia "Dziennikowi" wojewoda śląski Tomasz Pietrzykowski. Teraz mieszkaniec Katowic musi fatygować się do magistratu, który ma czasem dalej niż urząd miasta Chorzowa. Wynika to ze sztucznych podziałów: zdarza się, że sąsiedzi z jednej ulicy mieszkają w różnych miastach, bo granica biegnie środkiem jezdni. (PAP)