Śląsk: Dwoje zatrzymanych w sprawie wyłudzeń co najmniej 50 mln zł
Polaka i Ukrainkę zamieszanych w działalność grupy przestępczej, która wyłudziła co najmniej 50 mln zł, zatrzymali bielscy prokuratorzy i policjanci - poinformowała rzecznik bielskiej policji Elwira Jurasz. W tej sprawie zatrzymano już 24 osoby.
Jak podała rzecznik, 55-letni zatrzymany jest mieszkańcem powiatu gliwickiego. Zdaniem śledczych przygotowywał i opracowywał sfałszowaną dokumentację, a następnie zawierał umowy leasingowe. W 2009 r., na podstawie podrobionej dokumentacji kupił koparkę o wartości ponad 4 mln zł. Został już aresztowany.
34-letnia Ukrainka mieszka na stałe i prowadzi swoją firmę w Polsce. Ciążą na niej te same zarzuty, co na mężczyźnie. Prokurator zastosował wobec niej poręczenie majątkowe. Nie może też opuszczać kraju.
Dotychczas w sprawie zatrzymano już 24 osoby w wieku od 27 do 59 lat. Śledczy przedstawili im ponad 150 zarzutów, od udziału w zorganizowanej grupie przestępczej, przez fałszowania dokumentów w celu wyłudzenia leasingów po oszustwa w stosunku do mienia wielkiej wartości. Dziesięć osób trafiło do aresztu. Pozostali nie mogą opuszczać Polski. Zabezpieczono mienie podejrzanych o wartości blisko 4 mln zł. - Za oszustwa i udział w zorganizowanej grupie przestępczej grozi im do 10 lat więzienia - powiedziała Jurasz.
Prokuratura okręgowa i policjanci z Bielska-Białej pracują nad sprawą od ponad czterech lat. Ustalili, że grupa działa na terenie Polski od 2008 r. Sprawcy wyłudzili leasingi o wartości ok. 50 mln zł.
W proceder zaangażowanych było ok. 100 firm z całego kraju. Niektóre powstały tylko po to, by prowadzić działalność przestępczą. Szefami takich spółek zostawały osoby podstawione, które podejrzani wyszukiwali wśród ciężko chorych w hospicjach lub w środowisku pospolitych przestępców. Za użyczenie personaliów otrzymywali do 2 tys. zł. Niektórzy z pozyskanych w ten sposób prezesów już nie żyje.
Działalność przestępcza polegała na fałszowaniu lub poświadczaniu nieprawdy w dokumentacji, a także posługiwaniu się tymi dokumentami. Przedmiotem leasingu były m.in. sprzęt budowlany, linia technologiczna, specjalistyczne maszyny i urządzenia oraz samochody. Firmy, które zbywały sprzęt, przekazywały go korzystającemu z leasingu. Najczęściej była nim jedna ze spółek z Bielska-Białej. Po zawarciu umowy na konta zbywcy wpływały pieniądze z towarzystwa leasingowego. Przejmowali je podejrzani, którzy dodatkowo nie płacili rat.
Zabezpieczeniem przyszłych roszczeń miały być leasingowane przedmioty, których wartość - poprzez różne działania - była zawyżana. Sprawcy pozorowali sprzedaż przedmiotów leasingu kilkunastokrotnie, podbijając ich faktyczną wartość. Używali zarazem specyficznego nazewnictwa. Np. zwykła minikoparka, wartości ponad 20 tys. zł, po przeprowadzeniu kilku fikcyjnych transakcji stawała się specjalistycznym urządzeniem do wykopów, wartości ok. 200 tys. zł.
Zdaniem śledczych zdarzało się też, że jedna maszyna była wielokrotnie wykorzystywana w procederze. - W przypadku kontroli podmieniane były jedynie tabliczki identyfikujące dany przedmiot - powiedziała Jurasz.
Firmy, które zbywały sprzęt, były likwidowane z powodu zgonu prezesa lub ogłaszały upadłość.