PolskaŚląscy leśnicy sadzą maślaki

Śląscy leśnicy sadzą maślaki

Wiosną tego roku śląscy leśnicy po raz pierwszy zasadzą w lesie sadzonki drzew, wyposażone w grzybnię maślaków. Dotychczas do wzmacniania odporności drzew używano głównie niejadalnych gatunków grzybów. Jeżeli eksperyment się powiedzie, "sadzonki z maślakiem" trafią do masowej produkcji.

20.03.2010 10:55

Szczepienie sadzonek grzybami, aby drzewa przyjęły się w trudnym środowisku, były mocniejsze i bardziej odporne, nazywa się mikoryzacją. Stosuje się ją głównie dla sadzonek, które trafią w środowisko zniekształcone działalnością człowieka. Dotąd priorytetem było to, aby grzyby dobrze służyły drzewom. Teraz leśnicy chcą zadbać też o to, by pożytek mieli grzybiarze.

- Jeżeli produkcja sadzonek wyposażonych w maślakową mikoryzę zostanie rozwinięta, nic nie stoi na przeszkodzie, aby mogli je kupować i sadzić także właściciele ogrodów, zapewniając sobie tym samym grzybowe zbiory - powiedział zastępca nadleśniczego w Rudach k. Raciborza, Robert Pabian.

W Rudach znajduje się leśna szkółka kontenerowa, gdzie wytwarzane są mikoryzowane, czyli wyposażone w preparat z żywą grzybnią, sadzonki. W szkółkarstwie leśnym grzyby symbiotyczne, czyli dobrze współpracujące z drzewami, stosowane są już od 14 lat.

Jako pierwsze stosowane były dwa gatunki grzyba o łacińskiej nazwie laccaria, czyli lakówka. Polscy grzybiarze go raczej nie zbierają, choć we Francji uchodzi za smaczny grzyb jadalny. W smaku nieco przypomina popularną kurkę, ale jest twardszy. Obecnie do kontrolowanej mikoryzacji używa się głównie niejadalnego grzyba hebeloma crustuliniforme, czyli włośnianki. Prace nad tym, aby w tym procesie wykorzystać również popularne maślaki trwały około pięciu lat.

- Najtrudniejsze i najbardziej czasochłonne było znalezienie optymalnej i wydajnej metody namnażania grzybni w warunkach laboratoryjnych - wyjaśnił Pabian. Niestety, maślaki nie nadają się do mikoryzacji wszystkich sadzonek - najlepiej współpracują z sosną i modrzewiem.

Obecnie możliwość produkowania sadzonek z kilkoma gatunkami maślaka jest w fazie testowania. Kontrolowana mikoryzacja sadzonek w szkółce w Rudach zakończyła się sukcesem. Wiosną tego roku pierwsze takie sadzonki trafią do lasu, aby upewnić się, czy mikoryza przetrwa sadzenie. Kilka tysięcy sadzonek - po kilkaset poszczególnych gatunków - zasili uprawy leśne w leśnictwie Lubieszów, na terenie nadleśnictwa Rudy Raciborskie.

- Jeśli i ten etap - jak się spodziewamy - zakończy się sukcesem, od przyszłego roku możliwa będzie produkcja sadzonek na większą skalę - powiedział zastępca nadleśniczego.

"Grzybowe" sadzonki nie są wiele droższe od tradycyjnych, produkowanych w szkółkach kontenerowych. Koszty mikoryzacji jednej sadzonki to ok. 10-12 groszy, czyli jedna czwarta kosztów wyprodukowania sadzonki. O ile droższe będzie szczepienie sadzonek grzybami jadalnymi, trudno na razie powiedzieć. Zależy to przede wszystkim od rozmiaru przyszłej produkcji.

Leśnicy i współpracujący z nimi naukowcy od lat chwalą efekty mikoryzacji. Takie sadzonki sprawdzają się przede wszystkim na gruntach położonych w zasięgu emisji przemysłowych, rekultywowanych po działalności wydobywczej, w pasach wzdłuż nowobudowanych dróg oraz na zalesianych gruntach porolnych. Sadzonki są bardziej odporne na choroby i skażenie środowiska. Absorbują dwa razy więcej azotu i potasu oraz trzy razy więcej fosforu, niż drzewa pozbawione środowiska grzybów. To właśnie grzyby w dużej części kształtują odporność drzew na choroby.

- Badania dowiodły, że pozytywny efekt mikoryzacji, zarówno przyrodniczy jak i ekonomiczny, widoczny jest także po wysadzeniu sadzonek w normalnym, niezdegradowanym środowisku leśnym. Dotyczy to szczególnie sadzonek dęba szypułkowego - powiedział Pabian.

Dyrektor katowickiej dyrekcji regionalnej Lasów Państwowych, Kazimierz Szabla, tłumaczy, że grzyby należą do tych organizmów, bez których drzewa nie mogłyby rosnąć. - Najkrócej mówiąc, grzyby karmią drzewa, w zamian za to dostając produkty fotosyntezy, czyli cukry, których same nie są w stanie asymilować - powiedział dyrektor.

Leśnicy tłumaczą, że zjawisko zamierania lasów wiązało się w dużej części właśnie ze spowodowanym przez przemysł zniszczeniem życia biologicznego w glebach, co poskutkowało "głodem" drzew. - One umierały z głodu. To tak, jakby człowieka posadzić za zastawionym stołem i zakleić mu usta - mówi dyr. Szabla, tłumacząc, dlaczego sadząc nowe drzewa leśnicy dbają także o to, by w ich środowisku - dzięki biotechnologiom - znalazły się grzyby.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)