Skorumpowany urzędnik nie pójdzie siedzieć
Były naczelnik wydziału gospodarczo-administracyjnego w Urzędzie Miejskim w Białymstoku, któremu
zarzuca się przyjmowanie korzyści majątkowych, nie trafi do
aresztu.
15.12.2004 | aktual.: 15.12.2004 14:56
Miejscowy sąd okręgowy utrzymał w mocy postanowienie sądu pierwszej instancji o odmowie aresztu Andrzeja M., oddalając w ten sposób zażalenie prokuratury.
W ubiegłym tygodniu Sąd Rejonowy w Białymstoku odmowę aresztu uzasadnił tym, że są wątpliwości, czy przyjęcie korzyści majątkowej przez Andrzeja M. miało związek z pełnieniem funkcji publicznej przez tego urzędnika, czy jedynie w czasie pełnienia tej funkcji.
Jednocześnie sąd nie negował faktu, że podejrzany przyjął łapówki, ale tłumaczył, że nie została w materiale dowodowym potwierdzona teza, że podejrzany przyjął korzyści np. w celu wydania korzystnej decyzji dla osób, które ją wręczyły. Według sądu Andrzej M. nie uczestniczył bowiem w podejmowaniu decyzji administracyjnych dotyczących osób, które wręczyły mu "dowody wdzięczności".
Prowadzący tę sprawę policjanci zwracają uwagę, że do aresztu trafił za to jeden z dwóch przedsiębiorców, którym postawiono zarzut wręczenia łapówki Andrzejowi M. (wobec drugiego zastosowano poręczenia majątkowe).
Według dotąd zebranych materiałów podejrzany urzędnik przyjął kilkaset złotych i zegarek. Policjanci, prowadzący sprawę, powołując się na źródła operacyjne, mówią jednak o dużo większych kwotach, przyjętych w ciągu kilku lat.
Andrzej M. we wrześniu, gdy pojawiły się informacje o nieprawidłowościach w jego wydziale, sam zwolnił się z pracy. Już wtedy jego działalnością interesowała się policja z wydziału do walki z korupcją białostockiej komendy wojewódzkiej i specjalny zespół kontrolny prezydenta Białegostoku.