Skorpion w damskiej torebce
Kilka dni temu pani Bożena z Wadowic zgłosiła się do szpitala. Z jej torebki wypadł tajemniczy pająk i uszczypnął kobietę w dłoń. Razem z mężem złapali pająka do słoika, by pokazać lekarzom. W szpitalu dowiedzieli się, że był to skorpion - pisze "Gazeta Krakowska".
27.06.2007 | aktual.: 27.06.2007 01:02
Pacjentka trafiła na oddział zakaźny. Lekarze jej przypadkiem zajmowali się dwa dni. Pełniący obowiązki ordynatora Wacław Słoboda dokładnie przyjrzał się "pająkowi". To skorpion karpacki. Rzadko spotykany. Z tego co wiem, to jego ukąszenie nie zagraża życiu - stwierdza lekarz.
Dodaje, że tym razem był to tylko "bliski kontakt ze skorpionem", a ukąszenie jeśli było, jest niewidoczne. Wadowiczanka opuściła szpital.
Tymczasem policja i sanepid próbują ustalić, skąd w torebce kobiety znalazł się skorpion. Prawdopodobnie kupując banany, czy cytrusy w jednym ze sklepów włożyła je później do torebki. Owoce wyciągnęła przed praniem, a skorpion pozostał - mówi gazecie oficer prasowy wadowickiej policji. (PAP)