SKOK w przepaść

Jednej z największych spółdzielczych kas grozi upadłość. Zapłacą banki, a w efekcie ich klienci.

SKOK w przepaść
Źródło zdjęć: © rp.pl | rp.pl

Piątek będzie sądnym dniem dla SKOK Wołomin. Druga co do wielkości spółdzielcza kasa oszczędnościowo-kredytowa w Polsce w czwartek została zawieszona, a dziś mają zapaść ostateczne decyzje o jej przyszłości. Nic nie wskazuje na to, by można ją było uratować. Już teraz ponad 80 tys. jej klientów nie ma dostępu do swoich pieniędzy, ponad 100 oddziałów jest zamkniętych.

Kasa straciła płynność finansową - nie ma pieniędzy na wypłaty z rachunków i depozytów. To m.in. dlatego, że na koniec października na pięć udzielonych przez SKOK Wołomin pożyczek aż cztery nie były spłacane na czas (ich wartość to 2 mld zł). Dla porównania: w sektorze bankowym średni udział kredytów przeterminowanych wynosi 7,3 proc.

Kasa za słaba, by przetrwać Nie pomogły nawet próby zachęcania klientów do wpłacania pieniędzy na wysoko oprocentowane depozyty. Jeszcze niedawno lokata dwuletnia w SKOK Wołomin przynosiła nawet 4,6 proc. wobec 2,5-3 proc. w sektorze bankowym. Kasa wprawdzie przepłacała, ale zbierała oszczędności, uzyskując środki na bieżącą działalność. Na pomoc Wołominowi mogłaby przyjść Krajowa Kasa SKOK, udzielając kredytu płynnościowego. Nie uratowałoby to jednak sytuacji w kasie, lecz jedynie przedłużyło jej trwanie i zwiększyło zadłużenie. Ale Kasa Krajowa nie ma zamiaru przekazać pieniędzy. Jak tłumaczy, SKOK Wołomin musiałaby mieć środki, by móc taki kredyt oddać. Tymczasem zarząd komisaryczny (obecny w spółce od 5 grudnia) nie zdążył ani przedstawić planu naprawczego, ani zbadać ksiąg rachunkowych, co - według Kasy Krajowej - uniemożliwia ocenę stanu zawieszonej SKOK.

Taki pogląd powoduje konflikt z Komisją Nadzoru Finansowego. Odpowiadając na stanowisko Kasy Krajowej, nadzór uznał, że pomoc nie będzie wcale bezprawna i jest potrzebna.

Wszystko wskazuje na to, że już w piątek KNF złoży wniosek o upadłość wołomińskiej kasy. Osoby mające w niej lokaty i rachunki otrzymają swoje środki w ciągu 20 dni od dnia złożenia tego wniosku. Jest to możliwe dzięki wcześniejszemu objęciu systemu SKOK gwarancjami Bankowego Funduszu Gwarancyjnego.

Stracą za to banki, które w przyszłym roku muszą zapłacić wyższą składkę na BFG - w sumie będzie to ok. 1 mld zł. Poza tym już wcześniej angażowały się w ratowanie kas ?- przejęły SKOK im. św. Jana z Kęt i SKOK Kopernik. Została też ogłoszona upadłość SKOK Wspólnota. Aż 17 z 55 kas zakończyło pierwsze półrocze 2014 r. ze stratami.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)