Skok... na wózek
Mają od 16 do 25 lat. Leżą przykuci do
łóżka. Resztę życia mogą spędzić na wózkach inwalidzkich.
Wiedzieli, do jak głębokiej wody skaczą, a jednak skoczyli. Nie
wiedzą dlaczego, choć nieraz słyszeli, że taki skok może zakończyć
się kalectwem lub nawet śmiercią - pisze "Gazeta Krakowska".
28.07.2006 | aktual.: 28.07.2006 03:22
Na naszym oddziale przebywa 6 młodych mężczyzn, którzy złamali kręgosłup na skutek skoku do wody. Trzech z nich trafiło do nas w ostatnim tygodniu - informuje dr Maciej Magura Witkowski, ordynator oddziału urazów wielonarządowych, ortopedii i neuroortopedii Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego im. Rydygiera w Krakowie.
Szacuje się, że w Polsce złamania kręgosłupa doznaje rocznie ok. 1000 osób, z czego ponad 60% na skutek skoku do wody. Nie mamy własnej statystyki, ale źródła zachodnie podają, iż do szpitali trafia tylko 60-70% poszkodowanych na skutek takiego skoku. Pozostali giną na miejscu.
W krakowskim Parku Wodnym inicjatorzy znanej m.in. z telewizji kampanii "Płytka wyobraźnia to kalectwo" (manekin skacze do wody, by w kolejnej scenie ze złamaną szyją siedzieć na wózku inwalidzkim) apelowali, by te przestrogi wziąć sobie do serca.
W ramach kampanii prowadzony jest też Fundusz "Pierwszy Krok", założony przez Stowarzyszenie Przyjaciół Integracji oraz Fundację Sue Ryder. Fundusz wspiera finansowo osoby, które na skutek skoku do wody lub wypadku drogowego doznały trwałego uszkodzenia kręgosłupa. Jednorazowo udziela stypendium w wysokości 4,5 tys. zł. Lepiej jednak, by nikt nie musiał z tego korzystać. Nie ma "bezpiecznych" skoków do wody. (PAP)