Skoczyła z noworodkiem do Wisły, bo chciała go zabić?
Zarzut zabójstwa postawił prokurator 30-letniej Joannie K., która skoczyła ze swoim kilkudniowym noworodkiem do Wisły z mostu w Puławach. Kobieta przeżyła; dziecko najprawdopodobniej utonęło, jego zwłoki są ciągle poszukiwane.
Na wniosek prokuratora sąd aresztował kobietę na trzy miesiące - poinformował zastępca szefa Prokuratury Okręgowej w Lublinie Andrzej Lepieszko.
Posiedzenie sądu odbyło się w lubelskim szpitalu psychiatrycznym, gdzie przebywa kobieta. Decyzją sądu pozostanie tam ona także po aresztowaniu.
Joanna K. przyznała się. Potwierdziła, że chciała popełnić samobójstwo i skoczyła z dzieckiem z mostu do Wisły. Podaje kompletnie irracjonalne motywy swojego czynu. Będzie poddana badaniom psychiatrycznym; biegli ocenią jej poczytalność - powiedział Lepieszko.
Joanna K. około 2 w nocy z niedzieli na poniedziałek sama zgłosiła się na policję w Puławach. Była w przemoczonym ubraniu. Powiedziała, że samodzielnie wydostała się z rzeki. Na moście stał samochód, którym przyjechała, i nosidełko dziecka.
Kobieta urodziła syna 19 marca. 23 marca opuściła z dzieckiem szpital i wróciła do domu. Dwa dni później, w nocy, wyszła z dzieckiem z domu, nic nie mówiąc mężowi.