Sklepy zamknięte w święta?
W Sejmie wraca kwestia zakazu handlu w niedziele i święta. Projekt w tej sprawie zgłosiła jeszcze w ubiegłym roku LPR. Dziś jednak głośniej mówi się o ograniczeniu handlu w święta państwowe i religijne. Chodzi o pięć do ośmiu świąt, w tym 11 listopada, 1 i 3 maja i Boże Ciało. Zdaniem części posłów, ograniczenie handlu w sklepach wielkopowierzchniowych spowoduje wzrost zatrudnienia w sklepach osiedlowych.
14.11.2006 | aktual.: 14.11.2006 18:03
Tadeusz Cymański z PiS podkreśla, że dyskusja nie toczy się wokół zakazu handlu, a jedynie wokół jego ograniczenia. Jego zdaniem, proponowane zmiany są bardzo skromne. Jak powiedział, trudno sobie wyobrazić, że w święta rodzina nie może się spotkać, bo ktoś pracuje, na przykład, w supermarkecie.
Zdaniem Janusza Maksymiuka z Samoobrony, kwestia ograniczeń w handlu jest trudna, ale politycy nie powinni na siłę zaganiać ludzi do obchodzenia świąt narodowych, bo przyniesie to odwrotny skutek. Według Makymiuka, gdyby- na przykład- nakazać chodzenia do kościoła i publikować w prasie kto nie był, to coraz mniej ludzi chodziłoby do kościoła, Kościół tak nie postępuje i niech politycy tak nie postępują- stwierdził Maksymiuk.
Według wicemarszałka Sejmu Bronisława Komorowskiego, ograniczenie handlu w niedziele jest tematem dyżurnym wywoływanym przez niektórych polityków, aby bulwersować Polaków. Komorowski zaznacza, że wiele zawodów wykonuje się właśnie w niedziele. Jego zdaniem, tą sprawą nie powinien zajmować się Sejm, ale samorządym, które same mogą zdecydować czy korzystniejsze dla miasta jest ograniczenie handlu w wysokopowierzchniowych sklepach.
Wacław Martyniuk z SLD opowiada się przeciwko całkowitemu zakazowi handlu w niedziele, ale jest gotowy do debaty na ten temat. Zakaz jest to wylewanie dziecka z kąpielą - stwierdził Martyniuk. Dodał, że warte rozważenia jest ograniczenie działalności sklepów w święta narodowe.
Wielu posłów wskazuje na ekonomiczne aspekty handlu w niedziele i święta. Według Wojciecha Wierzejskiego z LPR, warto ograniczyć handel w hipermarketach, bo pozwoli to na otworzenie miejsc pracy w małych sklepach. Wierzejski oblicza, że każde nowe miejsce pracy w supermarkecie to pięć miejsc pracy zlikwidowanych w drobnej i średniej infrastrukturze kupieckiej.
Podobnie mówi prezes PSL Waldemar Pawlak. Jego zdaniem, trzeba się zastanowić nad tymi ograniczeniami. Pawlak podkreśla, że warto wesprzeć krajowych handlowców, bo nie może być tak, że całość hanlu idzie przez duże sieci pośrednictwa. Zaznaczył jednak, że do sprawy trzeba pochodzić bez politycznego zacietrzewienia.
Związkowcy z Solidarności pikietowali w południe pod Sejmem. Gwizdami i okrzykami około 100 manifestantów wspierało prace posłów nad wprowadzeniem ustawowego zakazu handlu w niedziele i święta.
Sprzedawcy w małych sklepach często narzekają, że w niedziele, kiedy ich stoiska są zamknięte, hipermarkety odnotowują największą sprzedaż. Dodają, że niedziele powinny być czasem poświęconym rodzinie, a nie pracy. Są także opinie neutralne.
Według rzecznika sieci hipermarketów Tesco Przemysława Skorego, ograniczenie hadlu w niedziele spowoduje spadek zatrudnienia, a koszty tego poniosą nie tylko właściciele sklepów, ale także państwo. Spadną wpływy z podatków i a część zwolnionych pracowników uzyskałoby prawo do zasiłku dla bezrobotnych.
Klienci mają w tej sprawie podzielone zdania. Część popiera zakaz podkreślając, że niedziela powinna być dniem odpoczynku dla wszystkich, także dla sprzedawców. Inni zauważają, że wielu Polaków może zrobić zakupy tylko w niedzielę, bo tylko w ten dzień nie pracują.
Według badań PBS dla "Gazety Wyborczej", 62% Polaków opowiada się przeciw zakazowi handlu w niedzielę, a 34% popiera wprowadzenie zakazu.