PolskaSkład amunicji na stadionie Lechii

Skład amunicji na stadionie Lechii

Jest to największy skład amunicji, na jaki
natrafiono w Gdańsku w ciągu ostatnich kilkunastu lat. Na stadionie Lechii wydobyto z ziemi pociski zawierające w sumie 450 kilogramów trotylu. Gdyby wybuchły, zabiłyby wszystkich w promieniu grubo ponad 50 metrów - wylicza "Dziennik Bałtycki".

08.07.2006 | aktual.: 08.07.2006 04:45

Około 150 granatów moździerzowych (w każdym jest po 3 kg trotylu), kilka pocisków artyleryjskich, blisko 400 granatów nasadkowych, a nawet pocisk do pancerfausta i rzadko spotykana mina szklana (trotyl zamknięty w szklanym, niewykrywalnym opakowaniu) - to wszystko znajdowało się pod ziemią, kilkanaście metrów od trybun stadionu Lechii.

Pociski i granaty było zapakowane i równiutko ułożone w skrzyniach. Skład amunicji z czasów II wojny - mówi Piotr Bik z firmy, która podjęła się oczyszczenia terenu stadionu. Niewypałów będzie jeszcze więcej. Pracownicy firmy Bika mają dokładnie sprawdzić około 1000 m kw. terenu wokół składu. Przy wstępnych badaniach wykrywacz metalu ciągle piszczał. Przypuszczamy jednak, że znajdziemy już tylko pojedyncze sztuki- mówi Bik.

Wydobyta amunicja pojechała trzema samochodami do Braniewa, gdzie zostanie zdetonowana przez saperów. Na pierwsze pociski na stadionie natrafiono we wtorek, w czasie kopania rowu, którym miała być poprowadzona instalacja wodna do zraszania murawy stadionu. Kilkanaście metrów od zaplecza trybun znaleziono 26 granatów moździerzowych, w sumie ok. 80 kilogramów trotylu. Ponieważ pod ziemią ukazały się kolejne niewypały, wezwano ekipę Bika.

Gospodarze stadionu zastanawiają się, czy profilaktycznie nie przebadać także całego terenu stadionu. To miejsce, gdzie momentami zbiera się sporo ludzi - mówi Leszek Paszkowski z MOSiR. Zaczniemy od przejrzenia dokumentów i map wojskowych z czasów wojny.

Stadion istniał tu już w czasie wojny i nie sądzę, aby Niemcy zakopywali amunicję na samym boisku, ale warto to sprawdzić. Miejsce, gdzie znaleźliśmy skład po prostu świetnie nadawało się na skrytkę - przyznaje Bik. Teren znaleziska jest pilnowany całą dobę, przez co najmniej trzyosobowe ekipy policjantów, ochroniarzy klubu sportowego oraz pracowników firmy rozminowującej. (PAP)

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)