PolskaSkazany, bo domagał się pensji

Skazany, bo domagał się pensji

Niewiarygodne! Łódzki sąd skazał na więzienie kierowcę Krzysztofa Błaszczyka (49 l.) za to, że ten żądał... zapłaty zaległej pensji! Sąd uznał, że kartki o treści "oddaj pieniądze, które jesteś mi winien" i "to, że okradałeś mnie z diet, nie ujdzie ci płazem" to forma zastraszenia.

11.03.2004 | aktual.: 11.03.2004 06:36

Błaszczyk pracował jako kierowca TIR-a w prywatnej firmie łódzkiego przewoźnika, Tadeusza K. (51 l.). Robota ciężka, ale legalna - miał umowę o pracę. Szło nieźle, ale do czasu... - Kiedy ciężarówka zepsuła się, mój szef kazał mi sfingować kradzież, żeby wyłudzić ubezpieczenie. Nie zgodziłem się. Rozstaliśmy się z hukiem - dostałem dyscyplinarkę. Poprosiłem o zaległą pensję i diety. To rozwścieczyło szefa. Śmiał mi się w nos, wrzeszczał: "Nie zapłacę ci ani grosza, i co mi, k..., zrobisz?" Boże! Dla mnie 4 tysiące to fortuna. Jak mam utrzymać rodzinę? - Krzysztof Błaszczyk ma ledwie 380 zł renty.

Próbował odzyskać pieniądze, prosił, telefonował do byłego bossa. - Był głuchy na błagania. Potraktował jak psa. Wyzywał tak, że uszy puchły - wspomina zdenerwowany kierowca. Zdesperowany zaczął podrzucać na portierni firmy Tadeusza K. własnoręcznie napisane kartki: "Oddaj pieniądze, które jesteś mi winien. To, że okradałeś mnie z diet, nie ujdzie ci płazem. Przed takimi typami jak ty, trzeba ostrzegać innych. Oddaj pieniądze złodzieju!".

Bezwzględny biznesmen nie ustępował, a listy... zaniósł do prokuratury. Ruszyła machina prawna. Rozkręcił się prawdziwy cyrk. Widzewska prokuratura wymyśliła, że to Błaszczyk popełnił przestępstwo grożąc byłemu pracodawcy! Stróże prawa z bezradnej ofiary zrobili bandytę!

Do sądu wpłynął akt oskarżenia. Pismo było wyjątkowo krótkie. Według prokuratora, groźny rencista Błaszczyk ?w celu wymuszenia zwrotu wierzytelności, wypowiadał i wypisywał na papierze groźby popełnienia przestępstwa?. To nie koniec przykładów na rozdwojenie jaźni łódzkich śledczych. Jednocześnie ta sama prokuratura stwierdziła, że przestępstwo popełnił również Tadeusz K., bo nie płacił wynagrodzenia pracownikowi i kazał ukraść swój samochód.

Wydawało się, że absurdy prokuratorów sprostuje sąd. A co zrobił? I tu największe zaskoczenie. Sędzia Joanna Borkowska... skazała Krzysztofa Błaszczyka na 10 miesięcy więzienia w zawieszeniu na 2 lata! Uznała, że kierowca "stosował różne formy zastraszenia" byłego pracodawcy. W uzasadnieniu wyroku nie precyzuje jednak, czym miał go straszyć.

- Ja tylko pisałem listy - nie może pojąć pokrętnej logiki prokuratorów i sądu Błaszczyk. - Za to do mnie któregoś wieczora podszedł jakiś byk i powiedział, żebym się odp... bo moje mieszkanie spłonie, a ja trafię do szpitala.

Ten sam widzewski sąd skazał Tadeusza K. za uporczywe niepłacenie wynagrodzenia swojemu pracownikowi na grzywnę w wysokości 800 złotych, ale uniewinnił go od zarzutu podżegania do kradzieży. - Nic nie jestem Błaszczykowi wienien i nic mu nie zapłacę! Odwołałam się -zapowiada Tadeusz K.

Błaszczyk zaskarżył wyrok. Sąd wyższej instancji uchylił bzdurne decyzje pani Borkowskiej i nakazał rozpatrzyć sprawę ponownie. Tym razem pochyli się nad nią inny sędzia.

Sławomir Jastrzębowski

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)