Skatowali kolegę
Gdzieś w szkole powstał konflikt międzyuczniami, który zakończył się brutalnym pobiciem (fot. EI)
Do Centrum Zdrowia Matki Polki trafił 12-latek pobity przez kolegów. Miał obite nerki, przesuniętą przegrodę nosową, silne bóle głowy. Matka chłopca i dyrekcja Szkoły Podstawowej nr 125 w Łodzi, do której chodzi, złożyły doniesienie na policji.
01.10.2003 | aktual.: 01.10.2003 09:14
– Padł ofiarą swoich kolegów z klasy i klas równoległych oraz namówionego przez nich znajomego, naszego absolwenta – stwierdza Marzena Rybowska, dyrektor SP 125. – Sprawcy przyznali się.
W minioną środę, ok. godz. 13.30 dwóch uczniów klas VI wraz ze starszym kolegą, na ulicy Demokratycznej (poza terenem szkoły, ale w jej pobliżu) dotkliwie pobiło chłopca z klasy VI c. Obserwowali to uczniowie, przechodnie, jednak nikt nie zawiadomił o zdarzeniu pracowników szkoły. Podobno sam poszkodowany prosił, żeby nic nie mówić. Pozbierał się i autobusem wrócił do domu. Dopiero po jakimś czasie z nosa i ust zaczęła płynąć mu krew. Wówczas matka zabrała go do szpitala. Musiał pozostać na kilkudniowej obserwacji, badaniach neurologicznych i laryngologicznych.
– Od swojego syna nie słyszałam nigdy skarg, ale wiem, że starsi grożą młodszym – niepokoi się mama innego ucznia SP 125.
Do szkoły natychmiast wezwani zostali rodzice kilku zamieszanych w sprawę uczniów. Przyszli mama i ojciec tylko jednego z nich. Na razie chłopcy ponieśli karę w postaci zakazu uczestnictwa w imprezach szkolnych przez cały semestr oraz oceny nieodpowiedniej ze sprawowania.
Po tragicznym wydarzeniu z ubiegłego tygodnia, dla całej szkoły zorganizowano specjalny apel. W bibliotece stanęło pudełko, do którego dzieci mogą wrzucać informacje o niepokojących je sprawach. Muszą podpisać się imieniem i nazwiskiem.
– Zależy nam, aby przerwać milczenie dzieci i lęk przed rozmowami z nauczycielami – mówi pedagog Katarzyna Koman. – Gwarantujemy im dyskrecję. Ponadto dla klas szóstych odbędą się spotkania z panią kurator sądową, która przedstawi im konsekwencje różnych wybryków.
Szkoła występowała już w czerwcu o przydzielenie strażnika miejskiego, którego obecność podniosłaby bezpieczeństwo uczniów. Kilkakrotnie prosiła też o wzmożone patrole policji, zwłaszcza w godzinach wieczornych, kiedy to w okolicach szkoły zbierały się grupy okolicznej młodzieży. 18-,19-latkowie niszczyli budynek, wybijali szyby, wyrywali tablice, samochodami taranowali teren. Nigdy jednak żaden patrol tu nie zawitał.
(mj)