PolskaSkandalista Arkadiusz K.

Skandalista Arkadiusz K.

Arkadiusz Karbowiak zapracowuje na miano Larry’ego Flynta opolskiej historiozofii. Po jego szokujących ocenach na temat senatora Osmańczyka są kolejne - o okupacji niemieckiej i procesie w Norymberdze.

W miesięczniku polskich narodowców "Szczerbiec" nr 9-12 z 1997 roku Karbowiak napisał m.in.: "Zgadzając się z norymberską interpretacją wydarzeń oraz atakując III Rzeszę za dokonanie tzw. agresji na Polskę w dniu 1 IX 1939 r., stawiamy się w sytuacji kraju, który sam ogranicza sobie pole podejmowania suwerennych decyzji. Wojna bowiem była, jest i będzie 'instrumentem polityki', jak mawiał Clausewitz, a jej deprecjonowanie może służyć tylko wyznawcom kultu tzw. moralnej polityki, dziedzicom absurdalnej tezy o podziale wojen na obronne i napastnicze".

I dalej: "(...) trzeba na sprawę 'Norymbergi' spojrzeć z pewnej perspektywy, bez emocji, po to, by wyciągnąć wnioski z mających miejsce pół wieku temu wydarzeń. Należy tego dokonać choćby dlatego, iż nie zawsze w historii będziemy występować w roli okupowanych. Czy wówczas, gdy będziemy okupować np. Niemcy, pozwolimy na działalność jakiegoś 'Werwolfu', a niemieckiej ludności cywilnej, na wspomaganie partyzantki? Reasumując, uważam, że proces norymberski był niebezpiecznym precedensem uderzającym w prawo i państwo, stąd też nic nie może zmienić jego oceny. Był zbrodnią dokonaną w 'majestacie prawa'".

W artykule "Norymberga bez niedomówień" opublikowanym w tym samy roku w nr. 6-8 "Szczerbca" donosił tłustym drukiem: "Nic jednak nie było w stanie zaprzeczyć faktom, iż proces w Norymberdze był największą farsą sądową ubiegłego półwiecza. Dlatego też patrząc na to wydarzenie z dzisiejszej 50-letniej perspektywy należy sobie uzmysłowić, iż była to kolejna próba realizacji utopijnej wizji świata bez wojen i zbrodni. Próba, jak pokazują nam przykłady konfliktów z ostatnich 50 lat, nieudana. Zdaję sobie sprawę, że wielu Polaków, którzy przeżyli piekło hitlerowskiej okupacji, uważa proces w Norymberdze za akt dziejowej sprawiedliwości. Nie należy jednak budować jej w oparciu o instrumentalne traktowanie prawa, niszczenie autorytetu państwa i deprecjonowanie jego suwerennych decyzji".

Po raz pierwszy wiceprezydent Karbowiak zaskoczył opinię publiczną w ujawnionym przez "NTO" dokumencie, w którym zarzucił senatorowi Osmańczykowi kolaborację z reżimem komunistycznym. Ten argument, jak się okazało, sprawił, że rok 2003 nie został ogłoszony rokiem pierwszego opolskiego senatora III RP.

Pogląd Karbowiaka wywołał namiętną polemikę. Zarzucano mu antykomunistyczny dogmatyzm graniczący z fanatyzmem i brak poszanowania dla autorytetów. Jego obrońcy wskazywali, że Osmańczyka bronią na ogół ludzie, których sumienia w latach PRL nie pozostały czyste, są zatem zainteresowani w zakłamywaniu historii. Fragmenty dyskusji drukowaliśmy. Kolejne opinie czytelników są zamieszczane na internetowym forum naszej gazety.

Mirosław Olszewski

Opinia
Prof. dr hab. Janusz Sawczuk Uniwersytet Opolski: - Mimo wielkiej tolerancji wobec odmiennych poglądów, opinie pana Karbowiaka mnie szokują. Są granice relatywizacji ocen. Pisanie o tzw. zbrodniarzach hitlerowskich, ubolewanie, iż przywódcy pokonanych Niemiec zostali potraktowani jak przestępcy, osądzeni i powieszeni, opowiadanie się po stronie oceny wypowiadanej przez Goeringa, iż proces norymberski był "procesem zwycięzców nad zwyciężonymi", kwestionowanie samego procesu i nazywanie go farsą, to wyraz umysłowej aberracji w służbie... radykalnej myśli państwowej. Ideowe oblicze "Szczerbca", gdzie pan Karbowiak prezentuje swe poglądy, jest znane. Ale innymi słowy, pan Karbowiak broniąc autorytetu państwa (tu III Rzeszy) i jego suwerennych decyzji (tu m.in. decyzji o agresji na Polskę, decyzji o egzekucjach zakładników i jeńców wojennych, decyzji o eksterminacji całych narodów), po prostu usprawiedliwia te decyzje. Pan Karbowiak nie zdaje sobie sprawy, że wykpiwając proces norymberski przeciwstawia legalizm
Anglosasów prawdziwie zbrodniczemu stanowisku Stalina, by 50 tys. oficerów Wehrmachtu wziętych do niewoli, po prostu, jak Polaków w Katyniu, Ostaszkowie i Miednoje, rozstrzelać bez sądu. W ustach Polaka to absurd! Za moment pan Karbowiak zapłacze nad krzywdą wyrządzoną Niemcom przez zwycięzców, dołączy do głosów mówiących o zbrodniach popełnionych przez aliantów na Niemcach, o zbrodni amputacji terytorialnej, itp. I jak tu się dziwić pani Steinbach?

Niczego się nie wypieram

Rozmowa z Arkadiuszem Karbowiakiem, wiceprezydentem Opola

- Pan wie, że "Szczerbiec" to miesięcznik Narodowego Odrodzenia Polski - tej samej formacji, która rokrocznie 3 maja na Górze Świętej Anny urządza antyniemieckie demonstracje? Że to miesięcznik w istocie i wredny, i judzący?

- Podzielam tę opinię. Dlatego zdecydowałem się na polemikę z poglądami redakcji "Szczerbca", z którymi się nigdy nie utożsamiałem.

- I całe szczęście, bo to wolny kraj. Ale także dlatego wolno mi go oceniać jako miesięcznik faszyzujący podobnie jak cały NOP i twierdzić, że współpraca z nim jest hańbiąca.

- Podkreślam, że nigdy nie byłem współpracownikiem ani członkiem redakcji tego pisma. Moja publikacja była w istocie polemiką z jej poglądami. Moim zdaniem ocena procesu w Norymberdze jest kwestią wysoce skomplikowaną i dlatego zdecydowałem się wyłożyć mój punkt wiedzenia.

- Zatem terror w okupowanej Polsce był...

- Objawem łamania prawa wojennego, jednak jak świat światem państwa napadały na swych sąsiadów, a w dążeniu do utrzymania zdobyczy uciekały się niestety do wszelkich metod. Rozstrzeliwanie partyzantów - przypomnę: żołnierzy nie mających statusu kombatantów - walczących w regularnych zgrupowaniach było okrutną konsekwencją aktu rozpoczęcia wojny i późniejszej okupacji. Natomiast wyniszczanie ludności cywilnej było już zbrodnią wojenną. Walka partyzancka w okupowanej Polsce była oczywiście koniecznością.

- Napisał pan: "egzekucje na zakładnikach za terrorystyczne działania ruchu oporu były zgodne z obowiązującymi wówczas normami". Zatem faszyści jedynie stosowali prawo?

- Nadużywali go, prowadząc eksterminacyjną politykę wobec ludności cywilnej. Podobnie było w trakcie innych konfliktów, jak np. w Wietnamie czy Algierii.

- Napisał pan, że gdybyśmy to my napadli na Niemcy, też nie tolerowalibyśmy żadnej partyzantki i represjonowalibyśmy wspomagajacą ją ludność cywilną.

- Historycy twierdzą, że tak było np. we wrześniu 1939 roku w Bydgoszczy, gdzie władze wojskowe dokonały masowych egzekucji cywili niemieckich, oskarżając ich o udział w zbrojnej dywersji.

- I ręka panu nie zadrżała? Pan naprawdę wyznaje taką lodowatą logikę?

- Jeśli mówimy o polityce międzynarodowej, o historii, albo gdy mamy do podjęcia jakąś istotną decyzję, to jestem przekonany, że lepsza jest lodowata logika niż sentymenty i uniesienia.

- Hitler i jego paladyni powinni zostać...

- ... powieszeni lub rozstrzelani bez sądu w ramach wojennego odwetu. Sąd nad nimi w Norymberdze był w gruncie rzeczy sądem zwycięzców nad pokonanymi. Oskarżenie oparto na prawie stworzonym po wojnie, zatem zgodzono się na złamanie kardynalnej zasady, że prawo nie może działać wstecz. Po drugie w ławach oskarżycielskich zasiedli sędziowie sowieccy jako reprezentanci państwa, które mogło być praktycznie sądzone na podstawie tego samego aktu oskarżenia. A wracając na chwilę do kwestii terroru, to przypominam, że niektóre naloty dywanowe, jakich alianci dokonali na III Rzeszę nie miało innego celu, jak tylko złamanie ducha oporu ludności. Drezno nie miało znaczenia wojskowego, a mimo to zostało zrównane z ziemią. Po co? Ano po to, by odebrać Niemcom chęć walki. Naturalnie były to działania słuszne - celem było zwycięstwo w wojnie z III Rzeszą.

- Rzeczywiście, nikt nawet nie planował pokonania III Rzeszy metodami polemicznymi. Tym się jednak odróżniamy od jej bandyckich twórców, że my, ludzie cywilizowani, urządziliśmy im proces. Ten, który pan określa jako zbrodnię w majestacie prawa. Ale wróćmy do kwestii wojen. Jesteśmy napastnikami w Iraku?

- Oczywiście tak, ale ten fakt nie ma żadnego znaczenia, bowiem uczestniczymy w tej wojnie zgodnie z naszym narodowym interesem.

- Zatem Irakijczycy słusznie atakują także naszych żołnierzy? Są wszak napastnikami.

- Naszym zadaniem jest walczyć z irackimi bojownikami i nie przejmować się tym, jakie są ich racje w tym konflikcie.

- Kwestionuje pan prawo do osądzania Hitlera i jego bandy. A Husajna?

- Sąd nad Husajnem nie ma sensu. Bezsensowne było zresztą wyciąganie go z jamy, w której się schował. Należało go zastrzelić na miejscu.

- Bez sądu, dowodów, wyroku?

- Bez. Dowody jego zbrodniczej działalności są powszechnie znane.

- A nie jest panu zwyczajnie wstyd, gdy przechadzając się po mieście, widzi pan w kiosku broszurę "Poznaj Żyda", a obok, "Szczerbca", w którym był pan jednym z autorów?

- Byłem autorem jednej polemiki, a nie osobą, która odpowiada za linię programową pisma. Dlatego proszę w ramach rzetelności nie próbować utożsamiać mnie z autorami tekstów w tym periodyku. To tak, jakby moją polemikę z poglądami antysemickimi opublikowaną w piśmie atakującym Żydów uznać za przejaw mojego antysemityzmu, co byłoby absurdem.

- Ale ja pytałem o wstyd. Taki zwykły, ludzki, który zakazuje przyzwoitemu człowiekowi iść na Górze Świętej Anny w pochodzie z narodowcami krzyczącymi, że tu jest Polska, nie Izrael.

- Wstydzę się każdego przejawu antysemityzmu i faktycznego przyzwolenia państwa na jego obecność. Izrael jest państwem niezwykle sprawnie zorganizowanym i to budzi mój podziw. Proszę mnie jednak nie utożsamiać z organizowanymi przez NOP manifestacjami. Nigdy zresztą nie wziąłbym w nich udziału. Przypomnę, że moją polemikę opublikowałem w 1997 roku i dziś, biorąc pod uwagę pełnioną funkcję, nie zamieściłbym tekstu w żadnym czasopiśmie. Dlatego, że mogłoby to być odczytane wbrew moim intencjom, a ewentualna krytyka mogłaby być przeniesiona na urząd.

Rozmawiał Mirosław Olszewski

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)