Skandal prasowy w USA

Przeciek z CIA - dziennikarka "New York Timesa" w więzieniu za odmowę ujawnienia anonimowych źródeł.

07.07.2005 09:03

Sąd federalny w Nowym Jorku nakazał zamknięcie w więzieniu dziennikarki "New York Timesa" Judith Miller za odmowę ujawnienia anonimowych źródeł do przygotowywanego przez nią artykułu o nielegalnym przecieku z CIA.

Prowadzący sprawę sędzia Thomas Hogan powiedział, że podjął decyzję o uwięzieniu dziennikarki, aby zmusić ją do zeznań. Miller nie zdążyła nawet napisać wspomnianego tekstu, ale do końca odmawiała ujawnienia źródeł tłumacząc, że sprzeniewierzyłaby się w ten sposób zasadom swojej profesji.

Znany adwokat Lloyd Abrams specjalizujący się w sprawach obrony swobód prasy powiedział, że Miller "kontynuuje szczytne tradycje swego zawodu".

Tymczasem inny dziennikarz piszący o tej samej sprawie, Matthew Cooper z tygodnika "Time", także zagrożony więzieniem za odmowę ujawnienia źródeł, tego samego dnia zgodził się zeznawać w śledztwie prowadzonym przez Grand Jury (Śledczy sąd przysięgłych).

Cooper wyjaśnił kolegom dziennikarzom pod gmachem sądu, że przez dwa lata dotrzymywał obietnicy nieujawnienia tożsamości osoby będąca jego poufnym źródłem, ale w środę zwolniła go ona z tego obowiązku.

Jak powiedział, wychodząc w środę z mieszkania i żegnając się ze swoim 6-letnim synem nie miał nawet pewności czy wróci do domu, ale "przed dwoma godzinami" - zaznaczył - jego informator pozwolił mu zeznawać przed sądem przysięgłych.

"To smutny dzień dla kraju, że dziennikarze idą do więzienia. Potrzeba jakiegoś prawa chroniącego reporterów, abyśmy nie musieli więcej czegoś takiego przeżywać" - powiedział wyraźnie przejęty Cooper przed kamerami telewizji CNN.

Redaktor prowadzący "N.Y.Timesa", Bill Keller, powiedział, że uwięzienie Miller będzie miało efekt "zastraszający" i ułatwi w przyszłości władzom tuszowanie kłopotliwych spraw badanych przez prasę.

Prokuratura prowadząca sprawę przecieku z CIA tłumaczy jednak, że anonimowi jego autorzy popełnili przestępstwo i dziennikarzom nie wolno ich kryć.

Sędzia Hogan już w październiku nakazał Cooperowi i Miller ujawnienie źródeł, a kiedy ci odmówili, zagroził im karą więzienia za obrazę sądu. Dziennikarze odwołali się od tej decyzji do sądów wyższych instancji. Na początku zeszłego tygodnia rozpatrzenia sprawy odmówił Sąd Najwyższy.

Cooper i Miller powiedzieli, że gotowi są iść do więzienia, ale proponowali najpierw, żeby zastosowano wobec nich areszt domowy lub umieszczono w więzieniu o łagodniejszym reżimie.

Prowadzący sprawę prokurator Patrick Fitzegerald zaapelował do sędziego Hogana, aby nie traktować dziennikarzy tak pobłażliwie i uwięzić ich w więzieniu w Waszyngtonie dla normalnych przestępców. W ostrych słowach prokurator oświadczył, że dziennikarze nie powinni uważać, że stoją ponad prawem.

Sprawa, którą badali Cooper i Miller, zaczęła się od felietonu komentatora "Washington Post" Roberta Novaka w lipcu 2003 r. Odsłonił on w nim kulisy misji do Afryki emerytowanego dyplomaty Josepha Wilsona mającej wyjaśnić czy Irak próbował zakupić w Nigrze uran do produkcji broni atomowej.

Wilson stwierdził na miejscu, że nie jest to prawdą, a po powrocie napisał artykuł w "Washington Post", w którym oskarżył w dodatku administrację prezydenta Busha o naciąganie danych wywiadu w celu wyolbrzymienia groźby Iraku i uzasadnienia planów inwazji na ten kraj.

W swoim felietonie Novak napisał, że zastrzegający sobie anonimowość przedstawiciele administracji powiedzieli mu, iż wyjazd do Afryki załatwiła Wilsonowi żona Valerie Plame, pracownica CIA.

Novak - publicysta sympatyzujący z ekipą Busha -- sugerował, że miało to oznaczać, iż Wilson nie ma w istocie odpowiednich kwalifikacji.

Inni komentowali, że rząd "zemścił się" na Wilsonie ujawniając nazwisko (panieńskie) jego żony. Wyjawienie tożsamości agenta CIA jest jednak w USA nielegalne. Tropem sprawy poszli więc inni dziennikarze, m.in. Cooper i Miller.

Tymczasem Organizacja Reporterzy bez Granic (RSF) oświadczyła w środę, że uwięzienie amerykańskiej dziennikarki stanowi "cień na wolności prasy".

W wydanym w Waszyngtonie komunikacie organizacja nazwała decyzję sądu "zadziwiającą, absurdalną i nieproporcjonalną" oraz uderzającą w dziennikarkę, "która tylko uszanowała zasady swojego zawodu".

"To cień na wolności prasy w Stanach Zjednoczonych i na świecie" - ocenili Reporterzy bez Granic, którzy uwięzienie Miller nazwali ponadto "pogwałceniem międzynarodowego prawa" i "bardzo złym sygnałem przekazywanym przez Stany Zjednoczone reszcie świata".

W komunikacie organizacja zaapelowała do amerykańskiego Kongresu o przegłosowanie ustawy, dającej dziennikarzom prawo nieujawniania anonimowych źródeł.

Waszyngtoński Krajowy Klub Prasy oświadczył, że "uwięzienie Judith Miller stanowi smutne wypaczenie sprawiedliwości w sytuacji, gdy nie zostało popełnione żadne przestępstwo i żaden artykuł nie został napisany".

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)