Skandal na Wyspach: początek końca polskiego ośrodka?
W oknach POSK-u będą wisiały gacie i kalesony - lamentują przeciwnicy oddania części Ośrodka na mieszkania. Musimy zarabiać, bo ciągle jesteśmy na minusie - ripostują władze tej instytucji.
08.09.2011 | aktual.: 09.09.2011 09:58
Polski Ośrodek Społeczno-Kulturalny na Hammersmith w Londynie, to największe polskie centrum kulturalne w Wielkiej Brytanii. Obiekt, w stylistyce późnego Gierka, jest pokaźnych rozmiarów i mieści trzy "lokale gastronomiczne", salę widowiskową, bibliotekę, księgarnię, siedziby licznych organizacji polonijnych oraz wynajmowane komercyjnie biura. Wybudowany w latach 70-tych ubiegłego wieku POSK, od początku jest "pod kreską". Nie odstaje w tym od standardu wielu polskich instytucji na Wyspach - niestety. Bywało tak źle, że padało hasło "Ratujmy POSK" i wtedy polska społeczność sięgała głębiej do kieszeni, aby ocalić ten osobliwy pomnik starej emigracji.
Nowy pomysł władz POSK-u na podreperowanie budżetu, to przerobienie części budynku na mieszkania do wynajmu. Ośrodek jest właścicielem stojącej nieopodal kamienicy, gdzie także są "mieszkania czynszowe" i zdaniem prezesa, dr Olgierda Lalko jest to dobre i pewne źródło dochodu. Projekt spotkał się jednak z ostrym sprzeciwem części polskiej społeczności.
Najpierw wynajmą, potem sprzedadzą
- W oknach POSK-u będą teraz wisiały gacie i kalesony - mówiono przy kawiarnianych stolikach. Pojawiały się też poważniejsze obawy. - Za parę lat władze Ośrodka uznają, że wynajem się nie opłaca albo jest zbyt kłopotliwy i lepiej te mieszkania sprzedać. I tak po kolei, aż cały obiekt zmieni właściciela - alarmuje Danka Pniewska, harcmistrzyni i Sybiraczka.
Dodatkowo emocje budzi fakt, że inwestycja będzie się wiązać z likwidacją Sali Conradowskiej, jednego z bardziej reprezentacyjnych miejsc Ośrodka, oraz znaczącym uszczupleniem metrażu Instytutu im. Józefa Piłsudskiego. Prezes Instytutu, 94-letni Mieczysław Stachiewicz mówi wprost: "To może być początek końca naszej działalności. Dziś wcale nie mamy zbyt wiele miejsca na wyeksponowanie zbiorów, prace nad ich opracowaniem i udostępnianie zainteresowanym, a w jednym pokoiku, to nie będzie miało sensu".
Sentymentami rachunków nie zapłacimy
Obecnie na działalność komercyjną wynajmowane jest już 40% powierzchni POSK-u. Zdaniem prezesa Lalko, pomimo tego, Ośrodek nadal nie może wyjść przynajmniej "na zero". - Utrzymanie takiego obiektu, to ogromny koszt. Musimy spełnić liczne wymogi dotyczące bezpieczeństwa. Wiem, że to miejsce wzbudza wiele sentymentów, ale sentymentami rachunków nie zapłacimy - tłumaczy prezes. Zapewnia przy tym, że działalność merytoryczna placówki wcale na tym nie ucierpi.
Innego zdania jest dr Marek Laskiewicz, notoryczny kandydat na prezesa. - Trzeba ożywić POSK, zachęcić młodych Polaków, wyjść z ciekawą ofertą. Przyjdzie więcej ludzi, będzie większy dochód. Nie wolno zapominać, po co POSK został stworzony - tłumaczy.
Pojawiają się też opinie, że obecnie sytuacja finansowa Ośrodka nie jest gorsza niż była wcześniej. Pośpieszna inwestycja w mieszkania na wynajem wydaje się, więc niektórym, co najmniej przedwczesna. W wymianie argumentów pojawią się casus Fawley Court - pod londyńskiej posiadłości księży Marianów, nabytej przed laty i utrzymywanej w dużej mierze przez polską społeczność, a niedawno sprzedanej przez Marianów za kilkanaście milionów funtów w atmosferze skandalu. Nie był to zresztą jedyny przypadek sprzedaży "rodowych sreber" polskiej wspólnoty na Wyspach, inne jedynie upłynniono dyskretniej. Dlatego Polacy wolą teraz dmuchać na zimne.
Z Londynu dla polonia.wp.pl
Robert Małolepszy