Skandal na premierze filmu "Śmierć Zygielbojma". Gliński się tłumaczy
Nie milknie burza po premierze filmu "Śmierć Zygielbojma". W przemówieniu reżyser Ryszard Brylski wyraził zdziwienie, że minister Piotr Gliński widnieje w napisach końcowych jako pomysłodawca filmu. Polityk odniósł się do sprawy w mediach społecznościowych.
04.11.2021 16:12
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
"Śmierć Zygielbojma" opowiada o żydowskim działaczu politycznym w czasie II wojny światowej. Uroczysta premiera filmu odbyła się 3 listopada w Teatrze Narodowym w Warszawie. Uczestniczyli w niej m.in. realizatorzy filmu i aktorzy oraz wicepremier, minister kultury i dziedzictwa narodowego Piotr Gliński wraz z prezesem Polskiej Fundacji Narodowej Marcinem Zarzeckim.
Reżyser Ryszard Brylski w poprzedzającym seans wystąpieniu zarzucił współproducentowi, że PFN opatrzył film na swojej stronie internetowej "kłamliwymi treściami, które w nim nie istnieją", a film został zdegradowany do kategorii "kina rządowej propagandy".
Brylski wspomniał też o obecnym na sali ministrze Glińskim. - W końcowych napisach znajdą Państwo wpis: "Pomysł filmu - Piotr Gliński". Pojawił się on w pokazowych kopiach i muszę powiedzieć, że jest to dla mnie zaskakujące i niezrozumiałe - powiedział reżyser, dodając, że element ten "upolitycznia" całą produkcję.
Zobacz też: premiera filmu "Śmierć Zygielbojma" w cieniu skandalu. Reżyser dla WP: Odcinam się od tej propagandy
- To prawda, że biografia Szmula Zygielbojma znalazła się w puli tematów historycznych Ministerstwa Kultury i dzięki temu mogliśmy film zrealizować. Jednak biografia Zygielbojma to temat, z którym jestem myślowo związany od bez mała trzydziestu lat. Natomiast od pięciu lat, kiedy już zaczęliśmy film tworzyć, pisać scenariusz z Wojciechem Lepianką, nie słyszeliśmy, jakoby jego pomysłodawcą był minister Piotr Gliński. Nie kierowałem się też jakimikolwiek sugestiami pana ministra, ani jakichkolwiek polityków - oświadczył reżyser.
Skandal na premierze filmu. Gliński komentuje
Gliński odniósł się do sprawy dzień później w mediach społecznościowych. "Tak, potwierdzam. Od początku byłem zaangażowany w powstanie filmu 'Śmierć Zygielbojma', jestem jego pomysłodawcą i cieszę się, że w końcu powstał" - zaczął swój wpis minister.
Dalej stwierdził, że historia głównego bohatera filmu fascynowała go od dawna, a gdy został ministrem kultury, uznał, że powinien doprowadzić do jej ekranizacji. Następnie minister przytoczył wydarzenia, mające potwierdzać, że produkcja powstała z jego inspiracji.
Jak pisze, pomysł zrealizowania filmu opowiadającego losy Szmula Zygielbojma zrodził się w 2016 roku. Wówczas Gliński miał zwrócił się z prośbą "do osoby ze środowiska filmowego, aby zainspirowała twórców, kolegów z branży, do napisania scenariusza". Ostatecznie wybrano pomysł Wojciecha Lepianki.
Następnie – jak przekonuje Gliński – za jego prośbą w 2017 roku produkcji filmu podjęło się Wytwórnia Filmów Dokumentalnych i Fabularnych. Dzięki zabiegom ministra produkcja miała też zyskać finansowanie z Polskiej Fundacji Narodowej.
"Pomimo zaangażowania w powstanie filmu, nigdy nie ingerowałem na żadnym etapie w kwestie merytoryczne czy sprawy personalne (…) Moim jedynym celem było, aby historia Szmula Zygielbojma została opowiedziana na ekranie" -oświadczył Gliński.
"Wczorajsza sytuacja jest przykra, ale być może - nieco paradoksalnie - przyczyni się do promocji tej wyjątkowej i ważnej historii, którą opowiada film 'Śmierć Zygielbojma'" - zakończył swój wpis minister.
Zgrzyt na filmowej premierze. Jest odpowiedź PFN
Do zarzutów odnieśli się po premierze również przedstawiciele Polskiej Fundacji Narodowej. "Krytyczne uwagi poczynione podczas przemówienia otwierającego pokaz wspólnej produkcji są niezrozumiałe i zaskakujące, gdyż nie padły podczas wielu spotkań kolaudujących treść i formę filmu na każdym poprzednim etapie prac nad filmem" - napisano w stanowisku przesłanym Polskiej Agencji Prasowej.
W oświadczeniu podkreślono również, że reżyser filmu miał pełną wolność i swobodę artystyczną w trakcie swojej pracy. "Nikt nie ingerował w treść artystycznego przekazu" - napisano.