PolskaSkakać ponad dachy

Skakać ponad dachy

Najtrudniejsze są salta. Najefektowniejsze, gdy robione z dużej wysokości, najlepiej kilku metrów, trzeba je zakończyć rollem, czyli fikołkiem, by kolana wytrzymały więcej niż jeden skok.

Skakać ponad dachy

05.05.2006 | aktual.: 05.05.2006 08:33

"Bajbus" już robi odlotowe salta, choć na początku było trudno; wysokość i świadomość, że na dole grunt jest twardy, robiły swoje. Teraz już się nie boi, skacze w przód i w tył.

Co to jest?

To "parkour", nowa dyscyplina sportu. Grupy nastolatków skaczą z murów, dachów i w opuszczonych fabrykach. Mają po kilkanaście lat, chodzą do gimnazjów bądź liceów. Skaczą już chłopaki z poznańskich osiedli, Jeżyc i Grunwaldu. Ci z parku Wilsona nazywają się "SPD" czyli Skakać Ponad Dachy. – Po prostu jak widzimy jakąś przeszkodę, to musimy ją przeskoczyć, zwykłe chodzenie czy bieganie jest nudne – nie chcą podać swoich imion, a na widok radiowozu dziwnie się uspokajają. – Przecież niczego nie niszczymy, nic nie dewastujemy, to taki sport – mówi "Gordon", jeden z najlepszych "parkourowców" w Poznaniu. – Najlepiej zaczynać od niskich murków i śmietników – radzi Gordon – choć każdy na początku myśli, że po tygodniu będzie zawijał się na lampach. Nic z tego; jak chce się długo skakać, trzeba o siebie dbać. Każdy trick ma swoją nazwę. "Wall flip" to salto w tył po odbiciu od ściany, "Dash" to taki skok nad przeszkodą, w którym nogi przelatują nad nią pierwsze, "Cat leap" to wejście na mur, "Arial" to gwiazda,
którą wykonuje się bez użycia rąk.

Odwaga i kontuzje

By zacząć trenować, nie potrzebny jest żaden sprzęt, wystarczą rękawiczki rowerowe, sportowe buty i luźne spodnie. – Przydaje się jeszcze sporo odwagi – dodaje "Młody" – najwięcej się jej ma na początku, gdy nie wiesz jak boli, gdy spadniesz. A kontuzje się zdarzają. – Mój pierwszy skok z 3,5 metra wykonałem przypadkowo, po prostu się poślizgnąłem – śmieje się "Bajbus". "Gordon" spadł kiedyś na głowę z kilku metrów, do dziś nie pamięta jak to się stało. – To sport – mówią jedni. – To raczej sztuka, coś jakby taniec – odpowiadają inni. – Skaczemy po to, by nie siedzieć z piwem pod sklepem – stwierdza "Mały" i wspina się na mur. – Spokojnie, wiemy co robimy…

Ekstremalne skakanie "Parkour" powstał we Francji w środowisku imigrantów z Azji i Afryki. Jego pomysłodawców nudziła codzienna droga do pracy, dlatego postanowili ją sobie urozmaicać skakaniem i trickami. Z czasem wciągnęło ich tak, że zapomnieli o pracy. Temat podchwycili Luc Besson i Ariel Zeitou i nakręcili "Yamakasi – współcześni samurajowie". To z tego filmu i z "Trzynastej Dzielnicy" adepci skakania biorą pomysły na swoje akrobacje.

Filip Springer

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)