Siłom Powietrznym brakuje pilotów F‑16
Gwałtownie kurczy się grupa pilotów wyselekcjonowanych do latania na samolotach F-16 - pisze "Dziennik".
Najpierw Amerykanie zdiagnozowali cukrzycę u majora Krzysztofa Próchniaka. Nie lata również pułkownik Rościsław Stepaniuk, który jako pierwszy zakończył szkolenie instruktorskie w Stanach Zjednoczonych, warte prawie trzy miliony dolarów. Powodem są problemy zdrowotne: nabawił się anemii i ma nerwicę. Prawdopodobnie przepadnie trzech innych kursantów, którzy obecnie w Ameryce szkolą się na samolocie T-38. Dwóch spośród nich nie robi postępów, trzeci ma problem z zaliczeniem badań przeciążeniowych na tak zwanej wirówce.
W tej sytuacji Wyższa Szkoła Oficerska Sił Powietrznych w Dęblinie zaczęła szukać chętnych nawet wśród cywilów poniżej trzydziestki. Liczyły się: wyższe wykształcenie, angielski, dobre zdrowie i sprawność. Rzecznik uczelni kapitan Andrzej Białek mówi, że dokumenty złożyło 69 osób. Do egzaminów przystąpiło zaledwie 19 w skali całej Polski. "Większość padła na badaniach lekarskich, inni oblali" - tłumaczą piloci z Dęblina zastrzegający sobie anonimowość. W efekcie zajęcia rozpoczęło na początku roku tylko 10 osób, w tym dwóch cywilów.
Ostatnią deską ratunku okazały się więc Wojska Lądowe. Ogłoszono nabór wśród pilotów śmigłowców. Zakwalifikowano sześciu, a teraz trwa procedura przenoszenia ich do Sił Powietrznych. (IAR)