Siła marzeń 24‑letniego oszusta doprowadziła go do...
Policja z Dębicy (woj. podkarpackie) zatrzymała 24-letniego technika weterynarii, który podawał się za adwokata. Udzielał porad prawnych i reprezentował swoich "klientów" w różnych postępowaniach. Zamierzał otworzyć kancelarię prawną.
Jak poinformował rzecznik podkarpackiej policji podkom. Paweł Międlar, mężczyzna był dobrze przygotowany do podszywania się pod adwokata. - Na pierwszy rzut oka dyplomy, wpis na listę adwokatów, pieczątki, zaświadczenia i sporządzone dokumenty nie budziły wątpliwości. Nawet osoby korzystające z jego usług nie miały większych zastrzeżeń - powiedział.
Mężczyźnie postawiono zarzut oszustwa i sfałszowania dokumentów. Grozi mu do ośmiu lat pozbawienia wolności.
Według ustaleń policji mężczyzna pracował przez trzy lata fizycznie w Irlandii, gdzie nauczył się języka angielskiego. Po powrocie do kraju znalazł zatrudnienie w irlandzkiej firmie zajmującej się budową autostrady. Zajmował się tam sprawami księgowymi, kadrowymi, organizacyjnymi. Pracował też jako tłumacz.
Gdy firma poszukiwała prawnika do prowadzenia jej spraw, przedstawił dokumenty świadczące o tym, iż uzyskał uprawnienia adwokata. Zaczął więc reprezentować firmę na zewnątrz. Otrzymał także stosowną podwyżkę w związku z podniesieniem kwalifikacji.
Międlar zauważył, że podejrzany na służbowym laptopie podrobił zaświadczenie o wpisie na listę adwokatów Rzeczypospolitej Polskiej wraz z podpisami osób odpowiedzialnych za wpis. Wzory niezbędnych dokumentów uzyskał w internecie, a numer adwokacki wymyślił i wpisał go na posiadane certyfikaty. Później wyrobił sobie pieczątki.
Sfałszował też polisę ubezpieczenia OC adwokatów, w związku z czym otrzymał od pracodawcy zwrot poniesionych kosztów. W internecie kupił togę adwokacką z zielonymi wszywkami oraz łańcuch sędziowski z orłem.
Policja ustaliła, że w czasie swojej "praktyki" udzielał porad osobom związanym z firmą oraz ich znajomym. Reprezentował ich interesy w postępowaniach administracyjnych i cywilnych podając się za pełnomocnika prawnego.
Gdy zaistniała pilna konieczność przetłumaczenia zagranicznego dowodu rejestracyjnego pojazdu, mężczyzna podjął się zadania. - Znajomość języka pozwoliła mu na przetłumaczenie dokumentu, natomiast pieczątki tłumacza przysięgłego wydrukował z internetu - powiedział Międlar. Biegły specjalista, który później zapoznał się z tym dokumentem, nie miał większych zastrzeżeń, co do poprawności sporządzonego tłumaczenia. Wątpliwości wzbudziły dopiero pieczątki.
Wszczęte postępowania wykazało, że podejrzany ma średnie wykształcenie, a z zawodu jest technikiem weterynarii. Ponadto podczas przyjmowania do pracy w irlandzkiej firmie podał, że posiada dodatkowo kwalifikacje ratownika medycznego, gdy w rzeczywistości odbył tylko czterodniowy kurs BHP. Podawał również, że studiuje, choć faktycznie na studia się nie dostał, mimo złożonego podania.
Jak się okazało, mężczyzna zamierzał w najbliższym czasie otworzyć w Dębicy kancelarię prawną. Zarezerwował nawet odpowiedni lokal w centrum miasta. Miał zamiar zatrudnić pracowników. Reklamował nawet swoje usługi w internecie pod szyldem "kancelarie".
24-letni dębiczanin podczas przesłuchania przyznał się do sfałszowania dokumentów, podrobienia pieczątek i podpisów. Złożył też obszerne wyjaśnienia. Jak wyjaśnił, posiadał przekonanie, że skoro "ma znajomość prawa" będzie prowadził sprawy innym osobom. W czasie czynności prawnych podejrzany nie skorzystał z pomocy prawnika.