ŚwiatSikorski: więcej polskich żołnierzy w Afganistanie

Sikorski: więcej polskich żołnierzy w Afganistanie

Polski batalion zmechanizowany w sile
ponad 1000 żołnierzy będzie od lutego uczestniczył w operacjach
NATO w Afganistanie - zakomunikował minister obrony
narodowej Radosław Sikorski, towarzyszący w podróży do USA
premierowi Jarosławowi Kaczyńskiemu.

Sikorski: więcej polskich żołnierzy w Afganistanie
Źródło zdjęć: © PAP

14.09.2006 | aktual.: 16.09.2006 09:24

Obecnie w Afganistanie przebywa tylko 100 polskich żołnierzy.

Sikorski sugerował także, że wizyta polskiej delegacji rządowej w Waszyngtonie raczej nie posunęła naprzód decyzji w sprawie ewentualnej lokalizacji w Polsce tzw. europejskiego elementu amerykańskiej tarczy antyrakietowej.

Szef MON potwierdził wiadomość o misji wojskowej w Afganistanie przekazaną wcześniej tego dnia przez samego premiera, ale podał wiele szczegółów na jej temat.

Kontyngent polski będzie jednym z najliczniejszych w Afganistanie - więcej żołnierzy będą tam posiadać m.in. USA, Wielka Brytania i Niemcy.

Jak powiedział minister, decyzja o wysłaniu wojsk do Afganistanu zapadła jeszcze przed wyjazdem polskiej delegacji rządowej do USA i ogłoszono ją na prośbę sekretarza generalnego NATO. Liczy on, że zachęci to inne kraje do dostarczenia wojsk do afgańskiej misji.

Pan sekretarz generalny NATO poprosił mnie, abyśmy już dziś ogłosili tę naszą decyzję, gdyż ułatwi mu to zmobilizowanie dodatkowych sił, a więc nasza decyzja przyczyni się do tego, aby operacja w Afganistanie ruszyła pełną parą- powiedział szef MON.

W ostatnim okresie sytuacja w Afganistanie pogarsza się. Talibowie, usunięci od władzy po inwazji USA jesienią 2001 r., odzyskują teren. Rząd prezydenta Hamida Karzaja rządzi praktycznie tylko w Kabulu. Nasilają się ataki na stacjonujące w Afganistanie wojska międzynarodowe.

Polski batalion będzie stacjonował w bazie Bagram, gdzie służy dziś wspomnianych 100 żołnierzy. Weźmie udział w operacjach głównie we wschodniej części Afganistanu.

W skład batalionu wchodzić będzie część naszego dowództwa z Korpusu Północno-Wschodniego (NATO) ze Szczecina. Nasi oficerowie, w tym trzygwiazdkowy generał, będą współdowodzić operacją sojuszu w Afganistanie - powiedział Sikorski.

Koszty udziału w operacji - tak jak każdej operacji NATO - Polska pokryje sama. Wyniosą one - jak podał minister - do 300 milionów złotych. Będzie jednak ograniczona czasowo - potrwa tylko rok- podkreślił Sikorski.

Afganistan to kluczowa operacja NATO-wska. Braliśmy udział w decyzji o wysłaniu wojsk sojuszu do tego kraju i czujemy się odpowiedzialni za sukces tej operacji. W naszym polskim interesie leży, aby wszyscy potencjalni wrogowie sojuszu wiedzieli, że gdy NATO idzie na wojnę, gdy NATO coś zaczyna, to doprowadza to do sukcesu - oświadczył minister.

Nie ukrywam, że jest to trudna, ryzykowna i niebezpieczna operacja - dodał Sikorski, który jako korespondent wojenny prasy brytyjskiej przebywał tam w latach 80-ych, w czasie wojny Afgańczyków z wojskami ZSRR.

Minister podkreślił, że plany wysłania wojsk do Afganistanu nie oznaczają, że Polska zredukuje swoje wojska w Iraku.

Takie decyzje nie zapadły. Nasza operacja w Iraku już jest sporym sukcesem. Sam rząd w Iraku musi nam zakomunikować i nasi amerykańscy sojusznicy, kiedy będą właściwe warunki do redukcji wojsk. Żadnych pochopnych decyzji nie będziemy podejmować i nie podjęliśmy- powiedział.

Zapytany o decyzję w sprawie lokalizacji europejskiego elementu amerykańskiej tarczy antyrakietowej - który, według nieoficjalnych doniesień, może być rozmieszczony w Polsce - Sikorski udzielił dyplomatycznej odpowiedzi. Jeżeli inicjator nie wychodzi sam pierwszy z propozycją, to rozumiemy, że jest jeszcze na to czas. My cierpliwie oczekujemy na ewentualne propozycje. Uczestniczymy w programie Sojuszu Atlantyckiego, zarówno obrony antyrakietowej na teatrze działań, jak i w pracach koncepcyjnych. Każdą prośbę naszego amerykańskiego sojusznika rozpatrzymy oczywiście w duchu solidarności - powiedział.

Doniesienia o tarczy (popularna nazwa amerykańskiego Systemu Narodowej Obrony Antyrakietowej - NMD) w polskich mediach nazwał "faktami prasowymi".

Z oświadczeń polskich przywódców i wypowiedzi strony amerykańskiej, wynika, że powodem przeciągania się decyzji w sprawie tarczy jest głównie obawa, że ewentualne rozmieszczenie rakiet przechwytujących w Polsce zaostrzy stosunki z Rosją. Według sondaży, w Polsce spadło społeczne poparcie dla umieszczenia tam elementu tarczy.

Przewodniczący Komisji Spraw Zagranicznych rosyjskiej Dumy Państwowej powiedział, że w razie rozmieszczenia rakiet w Polsce lub Czechach - także wymienianych jako miejsce lokalizacji tarczy - Rosja "wyciągnie konsekwencje dyplomatyczne i polityczne".

Federacja Rosyjska jest konsekwentna w tym stanowisku i takie wypowiedzi mnie nie dziwią - powiedział min. Sikorski.

Jeszcze w drodze do USA premier Kaczyński powiedział, że jeśli Polska ma mieć tarczę, musi mieć także jakieś zabezpieczenie.

Warszawa - zdaniem niektórych obserwatorów - chciałaby, aby amerykańska tarcza chroniła także przed rosyjskimi rakietami. Jednak na krótko przed wizytą premiera Kaczyńskiego, zastępca sekretarza stanu USA ds.europejskich Dan Fried, zdawał się rozpraszać takie oczekiwania.

Jest dobrym pomysłem, żeby budować tarczę antyrakietową, która będzie chroniła przed niewielką liczbą rakiet. Rosyjskie rakiety to nie jest coś, przed czym taki system może obronić - powiedział Fried na briefingu dla polskich dziennikarzy.

Stosunki USA z Rosją ochłodziły się w ostatnich miesiącach, m.in. po krytyce autorytarnych metod i polityki zagranicznej prezydenta Putina przez kierownictwo administracji Busha. Waszyngtonowi zależy jednak bardzo na współpracy z Moskwą w dyplomatycznym rozwiązaniu sporu z Iranem na tle jego programu nuklearnego.

Tomasz Zalewski

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)