Sikorski: trzymamy rząd USA za słowo, że spełni obietnice
Minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski powiedział na zakończenie swojej wizyty w USA, że "trzyma za słowo" administrację Baracka Obamy. Prezydent USA obiecał, że że spełni zobowiązania wobec Polski dotyczące gwarancji bezpieczeństwa i współpracy wojskowej. Nie doszło jednak do spodziewanego spotkania ministra z sekretarz stanu Hillary Clinton.
04.11.2009 | aktual.: 04.11.2009 23:17
Szef MSZ, który spotkał się z doradcą Obamy ds. bezpieczeństwa narodowego Jimem Jonesem, przypomniał amerykańską obietnicę umieszczenia w Polsce rotacyjnie amerykańskich rakiet obronnych Patriot, co byłoby spełnieniem postulatu obecności sił zbrojnych NATO na terytorium Polski.
- Infrastruktura wojskowa, obecność wojskowa sojuszu powinna być w miarę równomiernie rozmieszczona na jego terytorium. Generał Jones mnie zapewnił, że tak samo myślą o tym Stany Zjednoczone - oświadczył minister polskim korespondentom po spotkaniu z szefem Rady Bezpieczeństwa Narodowego USA.
W sprawie nowej tarczy rakietowej - jak podkreślił Sikorski - nie nastąpiły w czasie jego wizyty żadne nowe decyzje.
Baza nowego systemu antyrakietowego miałaby być również umieszczona w Polsce, podobnie jak tarcza planowana przez poprzednią administrację.
Sikorski poinformował też, że wszelkie decyzje w sprawie ewentualnego zwiększenia liczby polskich wojsk w Afganistanie zapadną jedynie w ramach wspólnych ustaleń w NATO.
- Zgodziliśmy się, że nowe podejście w sprawie Afganistanu powinno być wspólnym podejściem. Powinny to być decyzje sojusznicze, ale nie osobne decyzje któregokolwiek z krajów - powiedział.
Dodał, że sekretarz generalny NATO "ma skoordynować stanowiska poszczególnych rządów, tak aby sojusz mógł mówić w sprawie Afganistanu jednym głosem".
Zapytany, czy Polska gotowa jest wysłać do Afganistanu dodatkowe wojska, Sikorski podkreślił, że Polska czuje się zobowiązana do solidarnej pomocy w Afganistanie, ale dał do zrozumienia, że jest przeciwny nadmiernemu przedłużaniu operacji NATO w tym kraju.
- Wszyscy wiemy jakie są realia. Nie jest misja popularna w Polsce ani w żadnym innym kraju. Ale czujemy się odpowiedzialni za misję sojuszu, o której współdecydowaliśmy i która jest dla nas ważna, gdyż jest postrzegana jako test wiarygodności NATO. Będziemy więc się zastanawiać w sojuszniczym gronie co dalej, jak odwrócić niekorzystne dla nas trendy. Chcemy być w Afganistanie jak najkrócej - powiedział.
Sikorski miał się w Waszyngtonie spotkać z sekretarz stanu Hillary Clinton, ale do spotkania nie doszło, ponieważ szefowa dyplomacji amerykańskiej przedłużyła swój pobyt na Bliskim Wschodzie.
"Polska nie czuje się porzucona"
- Polska wcale nie czuje się "porzucona" przez USA i jest zadowolona z "tarczy bis" nawet bardziej, niż z poprzedniej proponowanej jej tarczy antyrakietowej - podkreślił minister Sikorski w wywiadzie dla amerykańskiej telewizji MSNBC.
- Zawsze wiedzieliśmy, że nowa administracja zrewiduje plan prezydenta Busha umieszczenia w Polsce bazy tarczy rakietowej" - zauważył szef polskiej dyplomacji.
- Zrobili to i proponują nam coś, co - jeśli zostanie zbudowane - uważamy nawet za bardziej atrakcyjne. O ile bowiem system obrony rakietowej Busha mógł być użyty tylko przeciw rakietom nadlatującym z Bliskiego Wschodu, to nowy system może być zastosowany przeciw rakietom z każdego kierunku, co jest dla nas lepsze - powiedział minister odpowiadając na pytanie: "Czy Ameryka porzuciła Polskę".