Sikorski: skłonny jestem przyznać nagrodę za kupno mebli
Jestem zbulwersowany nagonką na zakup do saloniku ministra spraw zagranicznych. Mamy dwie strony: medialną, w której władza ma jakieś wielkie apanaże i rzeczywistą, w której wiceministrowie muszą dorabiać na boku, w której mamy zapaść estetyczną i funkcjonalną budynków - mówił minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski w telewizji TVN24.
19.09.2008 | aktual.: 19.09.2008 22:55
Chodzi o meble, jakie kupi do saloniku resort. Radio RMF FM informowało, że przetarg rozpisany był na meble z przełomu XIX i XX wieku z mahoniowym fornirem, tapicerowanymi siedziskami foteli, wypełniane trawą morską i pokryte bydlęcą skórą. Po tej informacji krytykowano resort spraw zagranicznych za rozrzutność. Wyrażano też wątpliwości w związku ze szczegółowością warunków przetargu. Warunki spełniła tylko galeria sztuki z Łodzi. Dostarczy meble za 48 tysięcy złotych.
Julia Pitera skierowała list do prezesa Urzędu Zamówień Publicznych Jacka Sadowego, w którym prosi o zbadanie przetargu.
Minister Sikorski powiedział, że cieszy się z tej kontroli. To, według Sikorskiego, świadczy o tym, że ministrowie PO są traktowani na równi z innymi politykami.
W dokumencie przesłanym do UZP Pitera zwraca uwagę, że z podanej na stronie MSZ informacji wynika, iż oferent był tylko jeden, zaś fotografie mebli stylowych beneficjentów przetargu znajdują się w ofercie na stronie internetowej MSZ.
Minister ds. korupcji zaznaczyła, że mimo iż wartość zamówienia MSZ wyniosła 48 tys. zł, co zgodnie z przepisami UZP nie podlega kontroli urzędu, jednak dokumentacja przetargowa "informowała o wartości zamówienia do 133 tys. euro", co - zdaniem Pitery - wyczerpuje wymagania ustawowe. Minister ma również wątpliwości czy urzędnicy MSZ nie dogadali się z galerią z Łodzi, która wygrała przetarg.
Skłonny jestem nawet tym urzędnikom przyznać nagrodę - powiedział minister Sikorski. Potrzebne były meble w stylu "empire", które komponowałyby się z już istniejącym stylem saloniku. Urzędnicy znaleźli je w antykwariacie, mogli je kupić z wolnej ręki, ale urządzili przetarg, kierując się troską o grosz publiczny. Bo a nuż znalazłby się ktoś, kto może sprzedać takie meble za niższą cenę - wyjaśniał Sikorski.
Staramy się doprowadzić do zbliżenia z Białorusią, ale nie powinniśmy mieć białoruskich standardów estetycznych w naszych budynkach rządowych, szczególnie w MSZ - mówił Sikorski. Zaznaczył, że nie chce się wstydzić wobec ministra spraw zagranicznych Rosji Siergieja Ławrowa czy amerykańskiej sekretarz stanu Condoleezzy Rice.
Zdaniem ministra media w Polsce tworzą atmosferę, w której urzędnicy boją się podejmować decyzje. Ambasada Polski w Berlinie to wydatek 300 mln złotych, rezydencja ambasadora w Waszyngtonie to 20 mln dolarów - wymieniał minister spraw zagranicznych.