Siemiątkowski: trzeba było przyjrzeć się Belce
Prezydent miał obowiązek, przed desygnowaniem prof. Marka Belki na premiera, zasięgnąć informacji czy kandydat ten jest godny zaufania - powiedział w Radiu Zet były szef Agencji Wywiadu Andrzej Siemiątkowski. Zaznaczył jednak, że nie była to lustracja.
Siemiątkowski wyjaśnił, że prezydent zlecił mu sprawdzenie czy Agencja Wywiadu ma jakiekolwiek informacje, które mogłyby stanowić zagrożenie dla bezpieczeństwa międzynarodowego Polski, w przypadku gdyby desygnował na stanowisko prezesa Rady Ministrów Marka Belkę. "Moim obowiązkiem było dołożenie wszelkiej staranności, by tego typu informacje zebrać" - powiedział. Dodał, że informacje zostały zebrane zarówno w AW jak i tam gdzie są zdeponowane materiały Agencji - w Instytucie Pamięci Narodowej.
Dodał, że z jego pełnomocnictwa 31 marca do IPN-u udał się upoważniony pracownik, który przejrzał zdeponowane tam materiały (dotyczące Belki). "Na podstawie informacji uzyskanych zarówno z kwerendy w IPN-ie jak i z kwerendy w AW, w sposób jednozdaniowy mogłem poinformować prezydenta, że AW nie posiada żadnych materiałów, które by stanowiły jakąkolwiek przeszkodę w nominowaniu pana Marka Belki na stanowisko premiera" - wyjaśnił. Dodał, że to była cała rola jaką odegrał w tej sprawie.
W maju media doniosły, że Agencja Wywiadu zwróciła się do IPN o wgląd do teczki, którą służby specjalne założyły Markowi Belce. Miało to się dziać na przełomie kwietnia i maja. Siemiątkowski wyjaśnił wówczas, że służby dokonują rutynowego sprawdzania osób, które mają zająć najważniejsze stanowiska w państwie.